poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Pou i spacer po Świnoujściu

Cześć! :-)

 Starałam się jakoś posegregować zdjęcia ze Świnoujścia, żeby nie zabić Was mega długim postem. Dziś po prostu zdjęcia ze spaceru. Oczywiście, będzie dużo ptaków :-)
Zacznijmy od parku. Jest to w sumie jeden z bardziej zadbanych i czystych parków po jakich dane mi było spacerować. Dodam też, że mieszczą się w nim naprawdę porządne toalety. Nie jakieś tam toi toi. A to przecież bardzo ważna sprawa ;-)




KN odnajduje właściwą drogę za pomocą GPS :-)

To zdjęcie akurat z parku nie jest. Jest z okolic latarni, ale jakoś tu bardziej mi się wpasowało.


Przesłodki, uśmiechnięty smok :-)


W okolicy promów można spotkać mnóstwo tych małych diabełków :-) Oczywiście zawsze chętne do karmienia.







Prześliczne kruszynki. Są tak drobne, że nawet kamyki wydają się być przy nich duże :-)

"Czego tu z tym aparatem!?" :-D

Ponieważ jesteśmy nad morzem, przeważają tu inne gatunki ptaków.











Jestę latawcę!!!

To wyszło zabawne. Prawie jak dwa orły :-)



Po spacerze i krótkim pobycie na plaży, udaliśmy się na późny obiad. Muszę polecić tą restaurację. Jedzenie jest tu naprawdę pyszne, a wystrój bajeczny. Najbardziej urzekły mnie doniczki z poziomkami zamiast kwiatów :-) Jeżeli chcecie dobrze zjeść, koniecznie odwiedźcie Magiczną Spiżarnię.




Powrót do domu. Czy ten samolot nie wygląda troszkę jak spadająca gwiazda? :-)



    Czy lubicie grać w gry komputerowe? Lub na komórkach? Ja jestem niewolnikiem takiej rozrywki. Mam swoje ulubione gatunki, jednak czasami wpadnie mi w ręce coś, od czego się absolutnie uzależniam. Jakiś czas temu taką właśnie uzależniającą grą był dla mnie Pou. Taki wirtualny zwierzaczek. No może nie zwierzaczek. Raczej wygląda jak kartofelek. Można go dowolnie modyfikować, ubierać, zmieniać mu płeć, ale sama "gra" polega na karmieniu, sprzątaniu, kąpaniu i zabawie. Ja swojego zawsze przebierałam za jakieś zwierzątko, więc dla mnie to zwierzaczek :-)
 Kilka dni temu dostałam od KN taki oto mały prezent.


Przyznajcie, czy on nie jest uroczy? :-) KN wie, że blisko mi do zachorowania na zbieractwo i nie popiera tego, ale w stosunku do gadżetów z filmów i gier jest wyrozumiały :-)

Życzę Wam udanego poniedziałku i do zobaczenia jutro :-)
croak :-*

niedziela, 30 sierpnia 2015

Księżyc i latarnia morska

Cześć! :-)

 Niedawno, razem z KN odwiedziliśmy Świnoujście bardziej w celu zwiedzania, niż plażowania. Udaliśmy się na wycieczkę do najwyższej w kraju latarni morskiej. I powiem Wam...ciężko :-) Bardzo ciężko wejść na samą górę bez przystanków. Nie grzeszę co prawda doskonałą kondycją fizyczną, ale nawet dla bardziej wysportowanej osoby te 300 krętych schodów to nie lada wyczyn. Tak czy owak, udało nam się wdrapać na sam jej szczyt :-) I było warto.
  Droga do latarni biegnie tuż obok Fortu Gerharda, jednak ten zwiedzimy kolejnym razem.



  W tym samym miejscu można podziwiać ciężką pracę bobrów






Sama latarnia jest piękna i okazała. Ciężko mi to opisać słowami. Tam trzeba po prostu być, no chyba że kogoś nie kręcą marynistyczne klimaty :-)



Kiedy już wejdziemy do środka, można obejrzeć wystawę rekwizytów z nią związanych. Między innymi ogromną żarówkę jaka jest w niej używana. Znaczy nie wiem, czy nadal używają takich ;-)


Jedną z takich lamp chętnie widziałabym u siebie w domu :-)



To zdjęcia z pierwszego balkonu. Jeszcze nie było tak wysoko, a już wiało grozą :-)



Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie znalazła tam jakiegoś ptaka. Siedział sobie spokojnie na czubku drzewa, a wiatr czesał mu pióra.




I wreszcie, widok z samego szczytu. Jak tu się nie zakochać? 






Wiało tam niemiłosiernie, ale było warto. Dla takich widoków byłabym w stanie pokonywać dystans 300 schodów codziennie! No dobra... może raz w tygodniu :-)

   W drodze powrotnej, nie mogłam się powstrzymać przez zrobieniem kolejnego zdjęcia. Taki cudowny misiek zapraszał do kawiarenki :-)



 Jeszcze o tym nie wspominałam, ale moją kolejną ogromną pasją są ciała niebieskie. Niestety, loty w kosmos są na razie bardzo drogie :-) Ale może kiedyś...
Marzy mi się wycieczka do jakiegoś punktu obserwacyjnego z dobrym teleskopem. Wiem, że byłabym w stanie robić przez niego zdjęcia (robiłam już zdjęcia preparatów pod mikroskopem i jakoś wychodziły), więc nie odpuszczę takiej wyprawy. Jeżeli coś uda mi się uwiecznić, na pewno się o tym dowiecie. Póki co mam tylko możliwość fotografowania tego, co widać gołym okiem. Przyznam, że Księżyc jest bardzo wdzięcznym modelem. 



Do tej pory uważam, że jest to najlepsze moje zdjęcie, choć jest to jedno z pierwszych jakie zrobiłam tym aparatem. A już niedługo będzie kolejna doskonała okazja żeby przystanąć na chwilę i przyjrzeć się naszemu satelicie. Krwawy Księżyc już we wrześniu, więc aparaty w dłoń i patrzymy :-)
Ja już wycieczkę poza miasto mam zaplanowaną, więc tylko odliczam dni.
Tak sobie teraz pomyślałam, wyobrażacie sobie jak piękne byłoby zdjęcie latarni na tle Księżyca? Albo Księżyca ze szczytu latarni? Aż mi się westchnęło...

Do zobaczenia jutro (tak, zakładam że zmobilizuję się na tyle, żeby codziennie pisać) :-)
croak :-*