piątek, 30 grudnia 2016

W co gram #70 - Lost Lands: The Four Horsemen

Cześć!

   Dziś druga część genialnych Zagubionych Światów: Czterej Jeźdźcy.

źródło foto
Pierwszą część opisywałam dla Was tutaj. W drugiej odsłonie znów wcielamy się w Susanne aby przenieść się do magicznych światów. Tym razem musimy stawić czoła tytułowym czterem jeźdźcom, pokonać śmierć i ciemność.

źródło foto
źródło foto
Zwiedzimy mnóstwo przepięknych lokacji: równiny, nieużytki, lodowe góry, bagna, czy mroczne lasy. W podróżowaniu pomoże nam mapa i portale, które podczas rozgrywki mamy za zadanie uruchomić w niektórych lokacjach. I znów muszę wspomnieć o tym, jak bardzo przydatna jest mapa - przycisk "hint" w zasadzie nie jest tu w ogóle potrzebny. Jeśli w danej lokacji jest coś do zrobienia, podświetla się ona automatycznie na mapie. Dzięki temu nie sposób utknąć w grze :-)

źródło foto
źródło foto
Trudną drogę pomaga nam pokonać mag Maroon, oraz krasnal Folnur. Miłośnicy poszukiwania znajdziek mają tu do odnalezienia: 20 manuskryptów, 35 przedmiotów z innego świata i 35 części magicznej maszyny, znajdującej się u Maroona na stryszku.

źródło foto
źródło foto
Sceny hidden object są tu tylko obrazkowe. Oprócz nich i łamigłówek, mamy tu też do przygotowania mikstury. W inwentarzu cały czas dostępny jest nóż (doskonałe rozwiązanie, podobnie jak w pierwszej części).

źródło foto
źródło foto
Edycja kolekcjonerska wzbogacona jest o dodatkową przygodę, w której wcielimy się w krasnala Folnura.
Podsumowując - Czterej Jeźdźcy to gra na równie wysokim poziomie, co poprzednia część Lost Lands. Kolejny raz wspomnę o tym, jak nie doceniłam tego tytułu wcześniej, przeglądając bibliotekę na Steam. Nie mogłam się bardziej mylić. Obie części Zagubionych Światów są zdecydowanie warte zakupu :-)

   Na dziś to wszystko, życzę szampańskiej zabawy w Sylwestra i do zobaczenia w poniedziałek już w Nowym Roku :-)
croak :-*

czwartek, 29 grudnia 2016

Ptaki zimą

Cześć!

   Mamy koniec roku, dokładniej jest to przedostatni post w 2016. Dziś chciałabym Wam pokazać zdjęcia ptaków z jesienno-zimowego okresu.


Przez cały rok goniłam naprzemiennie za ptakami i owadami. Okres jesienny i zimowy nie sprzyja takim łowom. Owadów praktycznie nie spotykamy, a i zdjęcia ptaków nie wychodzą zbyt dobre. Dzień jest krótki, szybko robi się ciemno, a jak ciemno jeszcze nie jest, to jest zupełnie szaro. Jakiekolwiek przebłyski słońca są rzadkością, ciężko więc o dobre światło do zdjęć...


Lepiej z modelami, bo są takie gatunki, które możemy obserwować u nas przez cały rok. Między innymi mowa o gołębiach.


Jednym z moich ulubionych gatunków są mewy. Zawsze są gdzieś w pobliżu i szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie żeby miało ich nie być. Nie wiem jak w innych miastach, bo mewy gromadzą się przecież w miejscowościach głównie nadmorskich... Szczecin mimo popularnych żartów, nad morzem wcale nie leży, a mew w nim dostatek.



Niedawno wpadłam na genialny pomysł, aby zwabić mewy na swój parapet - położyłam na nim małą przynętę :-P Ptaki zleciały się licznie i gwarnie, przyznam że były nawet dość odważne, co troszkę odebrało odwagi mnie samej... Ale dzięki temu powstały całkiem fajne zdjęcia. Nie takie, na których liczy się ostrość, detale, głębia, a takie na których liczy się dana chwila - dynamiczne, niewyraźne, prawdziwe.




Na zdjęciu powyżej - mewa kłania się nisko po podniebnym przedstawieniu ;-)
A kto chowa się za choinką?


W pierwszej chwili myślałam, że to samiczka kosa. W przeciwieństwie do czarnych samców, są one brązowo szare. Kiedy się jednak przyjrzeć z bliska, brakuje tu charakterystycznego, żółtego dzioba. Nie mam stuprocentowej pewności, ale obstawiam że jest to słowik szary.


Tu miałam nieco prostsze zadanie. Pewnego razu zobaczyłam obleganą jarzębinę.



To kwiczoł, ptak z rodziny drozdowatych. Zimą żywi się głównie owocami, między innymi jarzębiną :-)



Ostatni ptak na dziś jest niemożliwy do pomylenia z żadnym innym - sroka.


Sroki są bardzo często spotykane w miastach - tu czują się bezpiecznie. Zupełnie nie przeszkadza im towarzystwo ludzi.




Uwielbiam dźwięki, jakie wydają z siebie sroki. Generalnie uwielbiam śpiew ptaków i tego najbardziej chyba brakuje mi zimą - ptasich treli o wczesnym poranku.



Na koniec moment, na który czekałam z aparatem w gotowości wystarczająco długo, żeby zdrętwiały mi ręce - odlot :-)


   Piosenka na dziś: Chelou - "Halfway To Nowhere". Cały czas nie mogę się pozbyć wrażenia, że to wideo jest o mnie :-D


   Na dziś to wszystko, zapraszam jutro na ostatnią w tym roku recenzję :-)
croak :-*

środa, 28 grudnia 2016

Ptasi sejmik :-))))

Cześć!

   Od jakiegoś czasu moją uwagę przyciągają ptasie sejmiki. Nie mówię tu o debatach przed odlotem do ciepłych krajów, a o spotkaniach przeogromnych stad gawronów.


Cały proceder trwa chyba od początku jesieni (albo nawet od późnego lata). Wieczorami ptaki zbierają się na pobliskich drzewach i dosłownie je oblepiają. Ciężko aż uwierzyć w tak ogromną liczebność stad, cienkie gałęzie niekiedy wręcz uginają się pod ciężarem ptaków.




Debaty są głośne i burzliwe, ale zazwyczaj nie trwają dłużej niż kilka minut. Ptaki przekrzykują się nawzajem, po czym wzlatują w powietrze i tworzą na niebie gęstą, kraczącą ławicę. Kto widział wie czym musiał się inspirować Hitchcock...





Pewnie każdy z Was widział kiedyś takie posiedzenie na żywo, ale założę się, że nie z tak bliska :-)





Zdjęcia gawronów robiłam od jakiegoś czasu, od dawna też myślałam o napisaniu tego posta, jednak dziś wydarzyło się coś, co zdecydowanie przyspieszyło jego publikację. Otóż na Facebooku wpadł mi w oko pewien post Fundacji Międzynarodowy Ruch Na Rzecz Zwierząt Viva! odnośnie rozwiązania "problemu" gawronów w mieście Radomsko. Link do tego artykułu znajdziecie tutaj.
A tym, którym nie chce się go czytać przedstawię pokrótce pomysł urzędników miasta Radomsko - w parku czy na prywatnej posesji polecają oni przywiązać (!!!!) dzikiego ptaka (!!!!!!!!) an sznurku, aby odstraszał on między innymi gawrony. WTF????





Początkowo myślałam że to jakiś kiepski żart, mimo że na stronie zamieszczone było zdjęcie przywiązanych sznurkiem do jakichś metalowych elementów drapieżnych ptaków właśnie... Potem trafiłam na profil miasta Radomsko i tłumaczenia odnośnie zaistniałej sytuacji (klik). Aż pozwolę sobie zacytować...:

"W związku z licznymi komentarzami i pytaniami o drapieżne ptaki, które dziś pojawiły się w Parku Świętojańskim, mające za zadanie odstraszyć gawrony, które zanieczyszczają park pragniemy poinformować, że pan Krzysztof – licencjonowany sokolnik z Bełchatowa zajmuje się swoim fachem od 20 lat i z należytą starannością dba o swoje zwierzęta. Są to ptaki hodowlane, co oznacza, że nigdy nie żyły na wolności, nie są dzikie. Zostały przygotowane do wykonywania swoich zadań podczas czteroetapowego szkolenia obejmującego także tzw. ukrócenie. Każdy z obecnych w parku drapieżnych ptaków wykonuje co pewien czas loty. Nie są więc cały czas na uwięzi. Ptaki te są oznaczone oraz posiadają niezbędne dokumenty.
Zapewniamy także, że zwierzęta nie cierpią oraz nie robią krzywdy innym żyjącym w okolicy ptakom, m.in. kaczkom. Drapieżniki mają za zadanie jedynie odstraszyć ptaki zanieczyszczające park."

Ekhm... nie powstrzymam się. "Ptaki zanieczyszczające park"? "licencjonowany sokolnik"? "wykonuje co pewien czas loty"???!!!Co to za stek bzdur! A co w takim razie z ludźmi, którzy nagminnie zanieczyszczają parki i inne tereny? Co z oponą, którą znalazłam w środku lasu? Co z publicznym wystawianiem fujary i polewaniem moczem drzew rosnących w parku? Może przywiązać tam lwa, który będzie pilnował porządku i odgryzał owe fujary, a raz dziennie przecież wyprowadzi się go wokół parku na spacer?! Zagotowałam się strasznie.



Jeśli niektórym z nas robi się żal ptaka zamkniętego w wolierze, to co dopiero pomyśleć o tym nieszczęśliwym stworzeniu przywiązanym sznurkiem do kawałka metalu? Czy ten sznurek ma chociaż metr długości? Co to za praktyki? To, że rzekomo to ptaki hodowlane ma niby sprawić, że zamieniają się one w nieruchome kukły? Ludzie litości, więcej głupoty nie zniosę! Dawać no tego lwa na fujary, może rzeczywiście zrobi się wtedy "czyściej"!
Druga kwestia, gawrony, które nie szkodzą nikomu, są gatunkiem synantropijnym (i to nie ich wina, bo gdyby nie my, nie musiałyby być) przeszkadzają w parku? W czym niby? W rozrzucaniu papierów i innych śmieci po trawnikach w ciszy i spokoju? Czuję jak uszami para mi leci.
Zostawiam Wam do osądu pomysł urzędników, tymczasem odstresujmy się zdjęciami przelatujących gawronów, które zrobiłam z bardzo wysoka :-)











   Piosenka na dziś: Queen - "Innuendo" 


   Na dziś to wszystko, zapraszam jak zwykle jutro :-)
croak :-*