piątek, 16 grudnia 2016

W co gram #68 - Lost Lands: Dark Overlord

Cześć!

   Jak co piątek jest recenzja gry. Dziś tytuł, który zrobił na mnie tak ogromne wrażenie, że zaraz po ukończeniu zabrałam się za kolejną odsłonę serii - Lost Lands: Dark Overlord.

źródło foto
Wiecie już pewnie, że uwielbiam przygodówki z elementami hidden object, jednak przyznaję, że mimo że gier takich jest na pęczki, nie każdą ogrywam. Z reguły oceniam je najpierw po zrzutach ekranu pod kątem grafiki. Naprawdę nie znoszę, kiedy grafika w tych grach polega na biednych przeróbkach fotografii, albo co gorsza wszystko pociągnięte jest naprawdę brzydkimi teksturami. Mam szacunek do twórców gier, ale akurat w przypadku tego gatunku wizualne aspekty są dla mnie bardzo ważne. Lost Lands to seria, którą błędnie oceniłam, odsunęłam na bok będąc przekonana, że graficznie mi nie podejdzie. Już samo dynamiczne intro pokazało mi w jak wielkim byłam błędzie...

Przejdźmy już do samej gry. Nasza protagonistka to Susanne, matka która przenosi się do dziwnego świata w poszukiwaniu syna, uprowadzonego przez jakieś złowrogie istoty. Już na początku po przejściu przez portal, gra pokazuje nam jaki świat będzie malował się przed naszymi oczami - niezwykle baśniowy, kolorowy, mroczny.

źródło foto
źródło foto
źródło foto
O fabule za wiele nie chcę pisać, powiem jedynie że w grze mamy do zwiedzenia zaczarowane lasy i bagna, mroczne jaskinie i kopalnie, lodową krainę, zamki i oranżerię. We wszystkich lokacjach spotkamy przeróżne postacie, smoki i będziemy mieć do czynienia z alchemią :-)

źródło foto
źródło foto
W grze znajdziemy aż 34 przedmioty kolekcjonerskie, a oprócz tego zdobywamy też regularne achievementy. Wszystko możemy potem podejrzeć w menu głównym, w którym mamy dostęp do: tapet, concept artów, clipów, plików muzycznych, mini gierek, zagadek i zebranych achievementów. A jak już wspomniałam o muzyce... dawno nie słyszałam w grze HOPA tak bardzo dynamicznej muzyki, tak bardzo przypominającej filmową. Tu tło muzyczne nie jest w zasadzie tylko tłem, a jednym z elementów, który przyciąga nieustannie naszą uwagę.

źródło foto
źródło foto
Gra, mimo że bardzo rozbudowana (miałam nieodparte wrażenie, że lokacji jest tu więcej niż standardowo), nie nudzi a wręcz w jakiś magiczny sposób zachęca do zbierania znajdziek i zdobywania achievementów. W podróżowaniu po świecie pomaga nam mapa. Rozwiązanie "fast travel" jest tu naprawdę pomocne. Przeważnie gry typu HOPA podzielone są jakby na etapy i naprawdę nieczęsto zdarza się, że trzeba nagle z jakiejś końcowej lokacji cofnąć się do początku. Lost Lands natomiast dosłownie gania nas po świecie w tę i z powrotem. Gdyby nie możliwość szybkiego podróżowania przy pomocy mapy, nie wiem ile czasu zajęłoby mi przejście gry. Mapa ma jeszcze jedną zaletę - jeżeli coś jest w jakiejś lokacji do zrobienia, automatycznie podświetla nam się ona na mapie na zielono. Dzięki temu wcale nie trzeba korzystać z przycisku "hint" :-)

źródło foto
źródło foto
Sceny HO są tu zarówno obrazkowe, jak i spisane na liście. Jest również nowość (przynajmniej dla mnie) - dopasowywanie. Polega to na tym, że w scenie HO mamy już jakieś przedmioty w inwentarzu i naszym zadaniem jest dopasowanie ich do przedmiotów na obrazku. Zagadki i mini gierki nie są ani zbyt trudne, ani zbyt łatwe.

źródło foto
źródło foto
źródło foto
Mroczny Władca ma u mnie jeszcze kilka plusów - moje ulubione stanowiska do przygotowywania mikstur i inwentarz. Nie ma tu takiej sytuacji, że na początku gry znajduję nóż i po pierwszym użyciu gra pozbawia mnie go, mimo że wiadomym jest że jeszcze nieraz będę musiała użyć ostrego przedmiotu. Tu nóż mamy od początku do końca gry. W inwentarzu znajdziemy również uratowaną przez nas sowę, która potem nieraz odwdzięczy się nam pomagając nam dotrzeć do przedmiotów leżących poza naszym zasięgiem. Tak, zgadza się - nie obok przycisku hint, a w inwentarzu.

źródło foto
źródło foto
Pochwalić muszę również dopracowanie szczegółów, takich jak np. animacja perły, którą wrzuciłam do naczynia, oraz bonusową przygodę, która rozgrywa się między innymi pod wodą (oczywiście bonusowy chapter odblokowany zostaje po przejściu podstawowego) :-))))

źródło foto
źródło foto
   Podsumowując, gdybym dawała gwiazdki grom, które opisuję, Dark Overlord dostałby zdecydowane 10/10 za wszystko, począwszy od oprawy wizualnej po dźwiękową. Gra wciągnęła mnie tak bardzo, że już następnego dnia ogrywałam jej kolejną odsłonę i na tym nie skończę, bo druga część była równie doskonała co pierwsza. Zdecydowanie polecam, głównie miłośnikom fantastyki, którzy ucieszą się ze spotkania z krasnoludami, czy magiem wyglądającym jak Gandalf :-) Link do gry na Steamie znajdziecie tutaj.

   Na dziś to wszystko, życzę udanego weekendu i do zobaczenia w poniedziałek :-)
croak :-*

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz