środa, 30 września 2015

Dziś jest Dzień Chłopaka!

Cześć!

   Dziś mamy Dzień Chłopaka. Niestety jeszcze godzinę temu byłam zupełnie nieprzygotowana, bo dowiedziałam się o tym dopiero w pracy! Nie znoszę takich sytuacji. Zwykle lubię sobie przemyśleć co wybiorę na prezent, a tu taki klops... Dodatkowo nie wyobrażacie sobie jak ciężko jest kupić trafiony prezent dla KN. Nie ma to jak zupełnie pozbawiony romantyzmu facet. Mogłabym przecież wydrukować jakieś nasze zdjęcie, oprawić i wręczyć. Mogłabym zrobić coś sama, jakieś słodkie DIY. Wiele jest przecież pomysłów. Fashionelka pisała ostatnio o słoiku wyznań, który strasznie mi się spodobał (dla zaciekawionych link tutaj). Ale co zrobić, kiedy wiem, że nie będzie zadowolony z takiego podarunku? Ja byłabym przeszczęśliwa gdybym dostała taki prezent, ale KN (jak sam to określa) lubi prezenty praktyczne. I tak oto najlepiej mu kupić jakąś wypasioną część do komputera. Albo nawet nie, bo kompletnie się na tym nie znam...
W taki oto sposób wybrałam się na poszukiwania prezentu, kompletnie nie mając pomysłu. Szukałam jakiegoś drobiazgu, czegoś co mogę mieć natychmiast. I myślę, że znalazłam coś odpowiedniego :-)


Przesłodki, mięciutki stormtrooper z Gwiezdnych Wojen, które oboje kochamy :-) I co najważniejsze, mogłam go mieć od ręki. Mało brakowało, był ostatni na półce. Dla dodatkowego osłodzenia jego święta pyszne crushery haribo. Om nom nom nom!
A gdyby było za mało słodkości, mam jeszcze asa w rękawie - nadziewane malinami donuty:


To mogę odetchnąć z ulgą. Jestem bardzo zadowolona ze zdobyczy :-) Ale żeby nie było tak pięknie, siedzę sobie i przeglądam internet w celu zadręczania się myślami co mogłam kupić, gdybym tylko pamiętała o tym dniu i przygotowała się do niego odpowiednio wcześnie.
Oto co znalazłam na Etsy:

źródło foto
Świetna i zabawna grafika :-) Może następnym razem?
A to wypatrzyłam na koszulka.tv:

źródło foto
T-shirt z moją ulubioną postacią z FNAF - Foxy. Przesłodki :-)

A Wy co wręczycie dziś swoim chłopakom?

Życzę udanego Dnia Chłopaka :-)
croak :-*

wtorek, 29 września 2015

W drogę do lasu, czyli kilka wskazówek jak zapełnić koszyk grzybami

Cześć!

   Jeszcze nie ochłonęłam po krwawym Księżycu, a tu znowu wydarzyło się coś na co długo czekałam. Dziś z samego rana pojechaliśmy z tatą na grzyby, pierwszy raz w tym roku :-)
Można powiedzieć, że w ten sposób celebrowaliśmy rozpoczęcie jesieni :-)
Dodatkowo, cieszę się bardzo, że mogłam spędzić trochę czasu z tatą. Zupełnie niedawno przeszedł na emeryturę, więc liczę na więcej wspólnych wypadów :-)
Poopowiadam Wam trochę o dzisiejszym dniu, pokażę co udało mi się uwiecznić i na końcu dam parę wskazówek jak szukać grzybów i jak zachowywać się w lesie.



   Nie każdy urodził się zbieraczem grzybów. I nie oszukujmy się, jeśli ktoś nie lubi chociażby chodzić po lesie, nie wrzuci do koszyka nawet kilku grzybków. Dobrym przykładem będzie KN. Zupełnie nie wyobrażam go sobie w lesie. Mam wrażenie, że potknąłby się o największego grzyba i jeszcze zrobił sobie krzywdę.
   Ja też nie zbieram grzybów od zawsze. Dopiero od kilku lat z niecierpliwością czekam na sezon i palę się do każdego wyjazdu do lasu. Jak to zrobić, żeby się nie otruć? Nie noszę przy sobie atlasu grzybów, zresztą mam wrażenie, że w tych atlasach wszystkie wyglądają identycznie. Zbieram tylko jeden gatunek, który znam i którego nie sposób pomylić z czymś trującym - podgrzybki. Zastanawia mnie, co to w ogóle za nazwa "podgrzybek"? Kto to wymyślił? Czyli taki podrzędny grzyb? To czym jest w takim razie "nadgrzybek"? Ja w każdym razie podgrzybki uwielbiam i wcale nie uważam ich za jakieś takie sobie, czy pospolite grzyby.



Oczywiście dla mnie pójście do lasu nie jest tylko okazją do zbierania grzybów. Nie zobaczyłam co prawda ani lisa, ani jelenia, ani nawet jeża... Ale i tak zdjęć troszkę przybyło w folderze.

tata



Uwielbiam, kiedy promienie słońca przebijają się między drzewami.


Udało mi się znaleźć lisią norę. Raczej opuszczoną, bo nic w niej nie było, oprócz tego że była sprofanowana paczką po papierosach...


Wszystkie grzyby są piękne. Nawet te niejadalne. Pokuszę się o stwierdzenie, że zwłaszcza te niejadalne.








A tutaj, zwróćcie uwagę na tą uroczą zieloną trąbkę po lewej :-)



Znalazłam tego więcej. Nie wiem co to jest, ale jest super urocze :-)


A jak mi ktoś powie co to takiego, to wymyślę chyba jakąś nagrodę :-)


Żuczki - jedne z najpiękniejszych owadów chodzących po tej planecie.




Nie zabierzesz mi, moja kupa!
Trafiłam też na bardzo ciekawą roślinę, albo i nie roślinę. Z bliska wygląda jak rafa koralowa w środku lasu.





A to moje dzisiejsze skarby :-)



Ok, czas na tipy.

1. Nie zbieraj wszystkiego, co zobaczysz. Zbieraj tylko to, czego jesteś pewien. Jeśli nie znasz się na grzybach dobrze Ci pójdzie z podgrzybkami. Brązowy kapelusz, pod spodem żółtawa gąbka. Jeśli ma blaszki, lub jest różowy - wyrzuć.
2. Jeżeli i tak nie jesteś pewien grzybów, które masz w koszyku, lepiej żeby przebrał ci je ktoś, kto odrzuci ewentualne szatany ze zbiorów.
3. Szukaj mchu. W trawie ciężko jest cokolwiek zobaczyć. W mchu natomiast grzyby widać jak na dłoni.
4. Zaglądaj pod drzewa i krzaki, tam najczęściej coś znajdziesz.
5. Dokładnie przeszukuj obszary blisko ścieżek. Już zauważyłam, że niemal każdy wychodzi z założenia, że przy ścieżce nic nie będzie i idzie głębiej. Ja przeważnie na tym korzystam :-)
6. Nie poddawaj się jeśli zobaczysz obcięte korzonki. Ktoś już tu był? Owszem, ale rzadko kto przejrzy okolicę dokładnie. Często jest tak, że ktoś zebrał pod danym drzewem jednego grzyba, a ja znalazłam tam 3 kolejne.
5. Grzyby rosną blisko siebie. Jest jeden? Koło niego z pewnością jest ich więcej.
6. Pamiętaj, że las zawsze wygląda tak:


Więc nie pakuj się tam, jeśli grozi ci zawał od kontaktu z pajęczynami. Lasy bez pajęczyn po prostu nie istnieją.
7. Skoro już jesteśmy przy pajęczynach... Pająk powie Ci gdzie mogą być grzyby. Jak? Rachunek jest prosty: pająk = pajęczyna. Nienaruszona pajęczyna = nikt tu dziś nie szukał.
8. Zabezpiecz się dobrze przed kleszczami. Ubierz się grubo, włóż nogawki w skarpetki. Nie chcesz przecież zapłacić za koszyk grzybów wieloletnim leczeniem boreliozy.
9. Rozglądaj się nie tylko pod nogami. Nie chcesz mieć na twarzy tego:


10. Po powrocie z lasu nie zwlekaj z kąpielą, a wszystkie ciuchy od razu wrzuć do pralki. Kąpiąc się nie zapomnij o włosach. Chyba, że chcesz po paru godzinach odkryć, że przywiozłeś w nich pasażera na gapę, na przykład takiego:


11. Nie zaśmiecaj lasu! Nie będę robić wykładu o tym, jak długo rozkłada się plastik, ale tylko dlatego że każdy powinien już tą wiedzę posiadać. Traktuj las z szacunkiem. Póki co nie masz innych planet do wyboru, więc szanuj tą na której mieszkasz. W domu przecież nie rzucasz reklamówek, czy butelek po kątach, prawda?
12. Jeśli spotkasz dzikie zwierze (nawet pająka) nie krzycz, nie panikuj, nie strasz. Pamiętaj, że to jest ich miejsce bytowania. To ty wszedłeś im do domu i to ty musisz umieć się zachować.
13. Jeśli znajdziesz małe zwierzę, a w pobliżu nie ma jego matki - nie dotykaj. Nie pomożesz, a możesz wręcz zaszkodzić. Matka wie gdzie i po co zostawia swoje młode.
14. Jeśli znajdziesz ranne zwierzę - pomóż lub wezwij odpowiednie służby.
15. Jeśli znajdziesz psa przywiązanego do drzewa - nie zostawiaj go tam. Jeśli to zrobisz czeka go pewna śmierć. Niestety są na świecie bydlaki, które w ten sposób pozbywają się zwierząt.
16. Jeśli nie znasz terenu, nie masz w nim orientacji - nie jedź sam. Pomyśl, że jak się zgubisz, w nocy przyjdzie Ci wcinać surowe grzyby z koszyka.
17. Nie licz na GPS. Nie wszędzie zadziała.
18. Zawsze miej ze sobą telefon. Może będziesz potrzebował pomocy.
19. Jeżeli zobaczysz leżącego na ziemi obciętego grzyba - nie podnoś. Może ktoś, kto zna grzyby lepiej niż ty, uznał go za niejadalny? Może po prostu mu upadł, ale w tej sytuacji lepiej założyć to pierwsze.
20. Nie zrażaj się ilością ludzi w lesie. Biorąc pod uwagę jak wielu z nich żyje ze sprzedaży grzybów, nie znajdziesz kawałka lasu, po którym nikt nie chodzi.
21. W lesie się nie pali. Ani ognisk, ani papierosów.

Ufff, chyba wystarczy. To co grzybiarze? Koszyki w dłoń i w drogę :-)


Życzę miłego wtorku :-)
croak :-*

poniedziałek, 28 września 2015

Krwawy Księżyc, czyli zaćmienie Księżyca 28.09.2015 :-)

Cześć!

   Długo czekałam na tę chwilę! Jestem szczęśliwa, że mogłam oglądać zjawisko zaćmienia Księżyca na żywo. Już wcześniej załatwiłam sobie wolny dzień w pracy, aby móc odespać zarwaną noc.
Od razu zaznaczę, że nie jestem zadowolona ze zdjęć jakie zrobiłam. Ani trochę. Nie spodziewałam się, że aparat nie poradzi sobie z tak małą ilością światła... Długie naświetlanie bez wężyka, czy pilota to gwarantowane poruszenie zdjęcia. Nie spodziewałam się też, że zrobi się aż tak ciemno. Pierwszy raz w życiu miałam okazję zobaczyć tak wiele gwiazd na niebie, tak wyraźnie.


   Zacznę od początku. Postanowiłam fotografować zjawisko gdzieś na uboczu, z daleka od miasta. Nie chciałam, żeby miejskie oświetlenie przeszkadzało mi w uchwyceniu takiego cudu. W końcu następną okazję będziemy mieli dopiero w 2033 roku...
Najpierw chcieliśmy z KN jechać gdzieś w pole, dosłownie. Po namyśle stwierdziliśmy jednak, że wystarczy udać się na ogródek działkowy rodziców. Spełniał kryteria - jest na uboczu, działki nie są oświetlone, a dodatkowo mieliśmy schronienie i możliwość zrobienia sobie chociażby herbaty.
I przyznam, że to był świetny pomysł. Biorąc pod uwagę jak długo trwało zjawisko zaćmienia (ja prowadziłam obserwacje mniej więcej od 2:30 do 5:30) i jak było zimno, gorąca herbata była dosłownie zbawieniem. Dawno już tak nie zmarzłam, mimo ciepłej bluzy, polara i kurtki . W drodze powrotnej nie czułam już stóp na pedałach w aucie...
   Zrobiłam dokładnie 1646 zdjęć. Wydaje się całkiem sporo, jednak tylko nieliczne nadają się do oglądania. Spodziewałam się tego, więc pstrykałam ile wlezie :-)
Korzystałam oczywiście ze statywu. Nie wyobrażam sobie całą noc trzymać rąk w górze, dodatkowo przy takiej temperaturze nie sposób nie dygotać z zimna i zdjęcia z ręki byłyby koszmarne.
   No dobra dobra, gadam i gadam a wszyscy pewnie czekają na efekty tej nocnej zabawy z aparatem :-) Ze specjalną dedykacją dla tych, którzy nie mieli okazji podziwiać zjawiska bo np rano musieli wstać do pracy - od pełni po pełne zaćmienie.
















I w końcu czerwień. I niekończąca się walka z ustawieniami i rosą na obiektywie. I efekt mizerny ale jakieś tam zdjęcia są...






   Cieszę się, że KN był tam ze mną. Jestem strasznym cykorem. Sama, w środku nocy, na ogródkach działkowych... Umierałam za każdym razem, kiedy słyszałam jakiś szelest, trzask gałązki, bo złodzieje, bo chupacabra, bo zombie...
   Kiedy wracaliśmy do domu, z okna samochodu widać było jak cień schodzi z Księżyca i pojawia się mocno świecący sierp. Byliśmy jednak tak zmęczeni i zmarznięci (mimo pysznej herbatki), że gnaliśmy czym prędzej do domu. Zresztą, aparat był już tak przemoczony, że potrzebował zakończyć już pracę na tę noc. Podobnie jak my.

  Jak wcześniej wspomniałam, następna okazja będzie dopiero w 2033 roku (o ile się nie mylę dokładnie 14 kwietnia). Krwawy Księżyc pojawia się oczywiście dużo częściej, jednak tym razem nałożyło się kilka zjawisk - była pełnia, a oprócz tego Księżyc znajdował się najbliżej Ziemi w jej okrążeniu. Widoczne zaćmienie też nie było częściowe.

Na dziś to wszystko. Mam nadzieję, że spodoba Wam się efekt marznięcia na dworze niemal całą noc :-)

Życzę udanego popołudnia :-)
croak :-*