środa, 30 sierpnia 2017

Kowal i kwietnik

Cześć!

   Dzisiejszy post będzie miał dwóch bohaterów. Pierwszym z nich jest kowal bezskrzydły (Pyrrhocoris apterus), pluskwiak bardzo często spotykany na pniach drzew czy murkach. 


Osobnik widziany na zdjęciach jest w stadium larwalnym. Dorosła postać owada ma charakterystyczny wzór na plecach z 2 plamkami (stąd druga nazwa - kowal dwuplamek).



Jednym z najpiękniejszych pająków (o ile mogą być w ogóle piękne) jest kwietnik (Misumena Vatia). Jak nazwa wskazuje, siedzi on przeważnie na kwiatach. Potrafi być naprawdę malutki (najmniejszy kwietnik, którego dane mi było zauważyć miał około 4 milimetry szerokości razem z odnóżami, co w przypadku tego gatunku pająków było jego "dłuższym bokiem".


Kwietniki doskonale się maskują. Pisałam Wam tu kiedyś o ich niesamowitej zdolności zmiany koloru tak, aby dostosować go do otoczenia.
Osobnik na zdjęciach akurat skończył posiłek. Dzięki temu mogłam się mu doskonale przyjrzeć podczas czyszczenia.


Na poniższych zdjęciach możecie kolejno przyjrzeć się jego pazurkom:


zębom jadowym (które nie wyglądają tak koszmarnie jak zęby krzyżaka):


i nietypowym oczom:


Mimo, że cierpię jak wiecie na arachnofobię i nie bardzo zadowala mnie bliskość tych stworzeń, kwietniki obserwuje mi się bezstresowo. Są takie wyjątkowe i piękne :-)



Na 3 poniższych zdjęciach zobaczycie w jaki sposób kwietnik czyścił nogogłaszczki (albo zęby) po jedzeniu:




Prawda, że piękny pajączek? :-) Ten na zdjęciach to oczywiście samica. Tylko one potrafią zmieniać ubarwienie (od białego, poprzez żółtawy do zielonego). Samce mają żółty tułów i ciemne, brązowe odnóża. Niestety samce są niezwykle rzadko spotykane.


   Na dziś to wszystko, życzę udanego wieczoru i do zobaczenia :-)
croak :-*

poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Nad jeziorem

Cześć!

   Ostatnio było nad Bałtykiem, to dziś będzie nad jeziorem :-)


Jezioro nad które jeżdżę najczęściej to Miedwie, leżące przy drodze na Stargard Szczeciński. Zdecydowanie to moje ulubione jezioro w okolicy. Jest spore, jest dużo miejsca i każdy znajdzie tu coś dla siebie.





Znajdzie się miejsce dla amatorów leżenia na trawie, na piasku, dla imprezowiczów scena muzyczna, dla miłośników łodzi wypożyczalnia sprzętu wodnego. Ja ostatnio staram się za każdym razem zająć sobie miejsce na jednej z 4 platform pływających przy molo. Tak cudownie kołyszą się na falach, można zamknąć oczy i relaksować się do bólu :-)






W sezonie, kiedy pogoda dopisuje, jest tu całe mnóstwo ludzi. Nie jestem fanką tłumów, ale przyznaję że tu daje się wytrzymać nawet spore zagęszczenie.







   Życzę spokojnego popołudnia i do zobaczenia :-)
croak :-*

czwartek, 24 sierpnia 2017

Opuszczone wagony

Cześć!

   Jakiś czas temu wybrałam się do Podjuch na oglądanie z bliska opuszczonych wagonów kolejowych, o których wielokrotnie słyszałam od znajomych.


Wyjaśniając osobom spoza Szczecina, Podjuchy to jedna z dzielnic miasta na prawobrzeżu. Pędzą tędy tory kolejowe i właśnie tu porzucono kilka wagonów.



Dostać się do nich było niewyobrażalnie ciężko. Porośnięte są już wysokimi krzakami, wypełnionymi pająkami, kleszczami i innym diabelskim nasieniem. Nie wiem ile razy zostałam ugryziona przez jusznice deszczowe (czyli potocznie końskie muchy), które nie dość że upierdliwe do granic możliwości, stosowały tu zmasowany atak. Już jeden taki owad potrafi uprzykrzyć życie, a co dopiero z 10 na raz?



W środku znalazłam w zasadzie to, czego się spodziewałam. Bałagan nie z tej ziemi, ślady licznych imprez zakrapianych tanim alkoholem i niewyobrażalny smród fekaliów, nasilający się z każdym krokiem zrobionym naprzód. Nie wiem jak można wytrzymać takie warunki jeśli jeszcze ktoś szuka tu schronienia.





Przez to ogromne zasyfienie miejscu zupełnie brakowało magii. Spodziewałam się dobrych, falloutowych zdjęć spalonego składu (do którego ostatecznie się nie dostałam bo na straży stała prawdziwa armia końskich much i przerośniętych krzyżaków), a w zamian mam zdjęcia bałaganu i niezapomniane wrażenia węchowe.









Szkoda. Nie licząc latania samolotem, przejazdy pociągami to moja ulubiona forma podróżowania. Te tutaj już nigdy nigdzie nie wyruszą.




Będąc tu w okolicy zrobiłam też zdjęcie pobliskiego wiaduktu i komina, ale nie jest to zwyczajny komin.




Należał on do upadłej fabryki włókien sztucznych "Wiskord".  Jest on najwyższym kominem w Szczecinie i jednym z najwyższych w Polsce. Mierzy aż 250 metrów!!!! Podobno przy odpowiednich warunkach pogodowych widać z niego Bałtyk :-)

   Poniżej wrzucam Wam filmik z przepięknymi zdjęciami z góry, zobaczcie koniecznie!


Na Youtube znajdziecie też kilka filmików ze wspinaczki na 250 metrowy szczeciński komin :-)

   Na dziś to wszystko, życzę udanego wieczoru i do zobaczenia :-)
croak :-*