czwartek, 1 grudnia 2016

50 dobrych filmów: 39-44

Cześć!

   Dziś mam dla Was kilka kolejnych tytułów do zestawienia 50 dobrych filmów, jakie obejrzałam w tym roku. Mamy już grudzień. Troszkę bałam się, że nie osiągnę wyznaczonego sobie celu, ale już dziś widzę, że spokojnie dobiję do 50 tytułów (zwłaszcza, że kolejne mam na oku).

As Above So Below (2014)

źródło foto
Bardzo fajny tytuł dla wielbicieli takich filmów, jak "The Descent". Akcja rozgrywa się w klimatycznych podziemiach Paryża (sądząc po zdjęciach, w tych prawdziwych). Uczucie błądzenia, klaustrofobiczne korytarze, panika - dzięki takim elementom film trzyma w napięciu do samego końca. Z chęcią obejrzę go nawet ponownie za jakiś czas.

Ouija: Origin Of Evil (2016)

źródło foto
Tematyka horroru jest zwykle elementem przesądzającym kwestię, czy dany film zaliczam do dobrych czy złych. Zwyczajnie nie przepadam za slasherami. Jeśli historia jednak opowiada o duchach, czy opętaniu, z automatu ma u mnie plus (może dlatego, że na hasło duch, mój próg strachu stanowczo się obniża). A ten tytuł jest jeszcze na dodatek zwyczajnie dobrą produkcją. Polecam :-)

Hush (2016)

źródło foto
Dla odmiany thiller (bo już myślałam, że w dzisiejszym zestawieniu będą głównie horrory). Historia młodej głuchoniemej pisarki, która musi stoczyć walkę na śmierć i życie z zamaskowanym prześladowcą. Bardzo lubię thillery, pod warunkiem że są dobre i odpowiednio trzymają w napięciu. Ten zdecydowanie do takich się zalicza :-)

Nothing Left To Fear (2013)

źródło foto
Film, który moim zdaniem nie zasłużył sobie na tak niską ocenę na IMDB (4,4). Klasyk gatunku - porządna rodzina, przeprowadzka do małej miejscowości, tubylcy składający ofiarę jakiemuś demonowi... Taki trochę The Wicker Man, ale nie do końca. Trochę jak w teledysku "Burn The Witch" rewelacyjnej grupy Radiohead, ale też nie do końca... Jedyna wada to to, że niczym nie zaskakuje, jednak gra aktorska i samo wykonanie zasługuje na zdecydowanie wyższą ocenę.

Osobliwy Dom Pani Peregrine (2016)

źródło foto
Po tym tytule spodziewałam się od początku, że będzie doskonały. Nie pomyliłam się - oglądałam jak dziecko, szczęką zamiatając podłogę i ograniczając mruganie do niezbędnego minimum, aby tylko nie wyschły mi oczy. Świetna historia, świetne efekty, świetna gra. Burton w czystej postaci.

Hardcore Henry (2015)

źródło foto
Absolutny hit na koniec - Hardcore Henry. Film, który nie rozumiem dlaczego obejrzałam dopiero teraz, bo przecież o tym że wyjdzie wiedziałam już dawno temu (zrozumcie, po prostu każda komórka mojego ciała kocha Sharlto Copley'a). Troszkę na początku drażniła mnie perspektywa, bo cały film wygląda jak pierwsza lepsza gra FPS, ale po jakimś czasie się przyzwyczaiłam. Brutalny, krwawy i wulgarny, a Sharlto Copley udowodnił mi kolejny raz, że gra tylko i wyłącznie w dobrych produkcjach. Polecam, podobnie jak każdy film z Copley'em :-)

   Piosenka na dziś: Radiohead - "Burn The Witch"




   Na dziś to wszystko, zapraszam jutro :-)
croak :-*

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz