Przez ostatnie 2 dni pokazuję Wam zdjęcia jedynego koźlaka w okolicy. Dziś przyjrzymy się z bliska kamieniowi.
Tak, dokładnie, kamieniowi. Spędziłam trochę czasu szukając informacji w internecie na temat budowy koźlaka i próbując ustalić czym jest ten okrągły kamień. Słup, na którym wisi to dyszel, ale żaden ze schematów budowy takiego wiatraka nie mówi o tym, że zawiesza się na nim kamienie. Doszłam więc do wniosku, że musi być to kamień młyński, zabrany ze środka i powieszony na dyszlu (tak, co za geniusz ze mnie :-D).
Przyglądając mu się z obu stron stwierdzam, że to tzw. leżak. W wiatrakach kamienie były 2 - dolny nie poruszał się i był gładki, górny natomiast był żłobkowany i obracał się.
Jak widzicie, na wewnętrznej obręczy można przeczytać nazwę firmy - Wegner Stettin. Z tego, co mi wiadomo to taka właśnie firma dawno temu produkowała fortepiany...
Jak to się stało, że koło wylądowało na zewnątrz? Może to celowa ekspozycja? Nie mam pojęcia, dla mnie jest to troszkę marnotrawne jak cała historia wiatraka. Byłabym naprawdę szczęśliwa, gdyby obiekt został wyremontowany i chociażby pełniłby funkcję atrakcji rejonu, bo przecież jest to jedyny taki wiatrak w okolicy. Można by to jakoś wykorzystać. Jestem pewna, że wielu ludzi zastanawia się jak wygląda wiatrak od środka, jak wyglądał proces mielenia, jak to działało.
Celem wprowadzenia do kolejnego posta pokażę Wam dziś coś jeszcze. Na wschodniej ścianie wiatraka znajduje się drabinka, prowadząca do... wnętrza :-) Do środka nie da się co prawda wejść, ale drzwi są na tyle uchylone, że można zajrzeć do środka i zobaczyć jak wyglądała chociaż jedna z kondygnacji koźlaka :-)
Tak więc ciekawych tego niecodziennego widoku zapraszam w poniedziałek :-)
Piosenka na dziś: Royksopp - "What Else Is Here"
Na dziś to wszystko. Zapraszam jutro do poczytania recenzji jak co piątek, a już w poniedziałek kolejny i ostatni zarazem wpis o mierzyńskim koźlaku :-)
croak :-*
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz