Jak co drugi czwartek, mam dla Was dawkę zdjęć do projektu 365, zapraszam :-)
Dzień 110
Mój groźny tygrysek :-)
Dzień 111
A to inny tygrysek, spotkany po drodze do lecznicy. Fajny, puchaty chłopak, ale płochliwy. Może to i lepiej dla niego...
Dzień 112
Komin przy Narutowicza, będący pozostałością po starej wojskowej piekarni. Już niedługo zniknie z powierzchni ziemi, ma tu stanąć kolejny brzydki, nowoczesny klocek. Ech :-(
Dzień 113
Wrona szara na dachu :-)
Dzień 114
Kochane ptactwo w locie :-)
Dzień 115
Fajnie to wyszło. Nie dość, że światło niemal całkiem uciekło z gołębi, zostawiając sam zarys sylwetek, to jeszcze one takie kuperkami do siebie zwrócone :-)
Dzień 116
Kto oglądał Aliena, ten wie że mam w tej torebce prażone facehuggery. Do tej pory nie odważyłam się ich spróbować...
Dzień 117
Mega zajęty dzień. To, co widzicie na zdjęciu, to fragment drzwi mojej lodówki, którą zmieniłam w witraż <3 Jestem nią oczarowana :-)
Dzień 118
Ależ pięknie pod tym drzewem! Mogłabym spod niego nie wychodzić :-) Prawie jak Japonia ;-)
Dzień 119
Pogoda nie rozpieszcza, ciągle pada. Nie ma jak zdjęć robić. Chyba zainwestuję w końcu w jakiś pokrowiec przeciwdeszczowy.
Dzień 120
Idealnie wpasował się w kadr. I niebo wyjątkowo takie błękitne :-)
Dzień 121
Dzięki takim niespodziankom kocham mieszkać w Szczecinie <3
Dzień 122
Dalej leje. Wykorzystałam to, że byłam schowana pod daszkiem, żeby podzielić zdjęcia na 2 światy - szary i zielony. Ja chcę już do tego zielonego...
Dzień 123
A to pech! Poszłam do pobliskiej lodziarni z domowymi lodami. Codziennie mają inne smaki i większość mogę gorąco polecić - tego dnia kasztanowe, fit wanilia i biszkoptowe z marakują (lodziarnia koło basenu olimpijskiego). Pod drzewo zwabiło mnie intensywne ćwierkanie, myślałam że to maluch wypadł z gniazda, bo dźwięki przypominały ptasie dziecko. Zamiast tego przyłapałam 2 wróbelki w miłosnych uściskach :-D To wróblica widoczna na zdjęciu wydawała z siebie te dźwięki. Samczyk na mój widok uciekł na inną gałąź i dopóki byłam w pobliżu nie wrócił. W końcu, jak próbowałam przyczaić się z daleka, oba razem odleciały :-(
Dzień 124
Dzisiaj pogoda przeszła samą siebie. Przez cały dzień nie było chyba nawet sekundy bez deszczu. Przeziębiłam się, posiedziałam w domu, odpaliłam lampiony i pobawiłam się filtrami :-)
Piosenka na dziś: U2 - "Pride (In The Name Of Love)"
Życzę spokojnej nocy i do zobaczenia jutro :-)
croak :-*
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz