czwartek, 4 maja 2017

Projekt 365: dni 110-124

Cześć!

   Jak co drugi czwartek, mam dla Was dawkę zdjęć do projektu 365, zapraszam :-)

Dzień 110


Mój groźny tygrysek :-)

Dzień 111


A to inny tygrysek, spotkany po drodze do lecznicy. Fajny, puchaty chłopak, ale płochliwy. Może to i lepiej dla niego...

Dzień 112


Komin przy Narutowicza, będący pozostałością po starej wojskowej piekarni. Już niedługo zniknie z powierzchni ziemi, ma tu stanąć kolejny brzydki, nowoczesny klocek. Ech :-(

Dzień 113


Wrona szara na dachu :-)

Dzień 114


Kochane ptactwo w locie :-)

Dzień 115


Fajnie to wyszło. Nie dość, że światło niemal całkiem uciekło z gołębi, zostawiając sam zarys sylwetek, to jeszcze one takie kuperkami do siebie zwrócone :-)

Dzień 116


Kto oglądał Aliena, ten wie że mam w tej torebce prażone facehuggery. Do tej pory nie odważyłam się ich spróbować...

Dzień 117


Mega zajęty dzień. To, co widzicie na zdjęciu, to fragment drzwi mojej lodówki, którą zmieniłam w witraż <3 Jestem nią oczarowana :-)

Dzień 118


Ależ pięknie pod tym drzewem! Mogłabym spod niego nie wychodzić :-) Prawie jak Japonia ;-)

Dzień 119


Pogoda nie rozpieszcza, ciągle pada. Nie ma jak zdjęć robić. Chyba zainwestuję w końcu w jakiś pokrowiec przeciwdeszczowy.

Dzień 120


Idealnie wpasował się w kadr. I niebo wyjątkowo takie błękitne :-)

Dzień 121


Dzięki takim niespodziankom kocham mieszkać w Szczecinie <3

Dzień 122


Dalej leje. Wykorzystałam to, że byłam schowana pod daszkiem, żeby podzielić zdjęcia na 2 światy - szary i zielony. Ja chcę już do tego zielonego...

Dzień 123


A to pech! Poszłam do pobliskiej lodziarni z domowymi lodami. Codziennie mają inne smaki i większość mogę gorąco polecić - tego dnia kasztanowe, fit wanilia i biszkoptowe z marakują (lodziarnia koło basenu olimpijskiego). Pod drzewo zwabiło mnie intensywne ćwierkanie, myślałam że to maluch wypadł z gniazda, bo dźwięki przypominały ptasie dziecko. Zamiast tego przyłapałam 2 wróbelki w miłosnych uściskach :-D To wróblica widoczna na zdjęciu wydawała z siebie te dźwięki. Samczyk na mój widok uciekł na inną gałąź i dopóki byłam w pobliżu nie wrócił. W końcu, jak próbowałam przyczaić się z daleka, oba razem odleciały :-(

Dzień 124


Dzisiaj pogoda przeszła samą siebie. Przez cały dzień nie było chyba nawet sekundy bez deszczu. Przeziębiłam się, posiedziałam w domu, odpaliłam lampiony i pobawiłam się filtrami :-)

   Piosenka na dziś: U2 - "Pride (In The Name Of Love)"



   Życzę spokojnej nocy i do zobaczenia jutro :-)
croak :-*

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz