Dziś będziecie mieli okazję zobaczyć na własne oczy co znaczy potomstwo dla matki, nawet jeśli matką jest samica wałęsaka.
Ostatnio będąc w ogrodzie, odsłaniam liście a tam taka scena:
Tak, zgadza się. Była całkiem spora, ale wałęsaki potrafią być spore. Zauważyłam, że nie jedyne o co dbała, to kokon z młodymi, który mocno trzymała zasłaniając własnym ciałem.
Jeśli przyjrzycie się bliżej, zauważycie na kokonie pewien uszczerbek. Jest on dokładnie w tym miejscu, gdzie samica nie ma odnóża. Zostało ono wyrwane przez drapieżnika prawdopodobnie podczas próby odebrania jej kokonu. Poświęciła nogę dla tych młodych...
I pewnie dlatego trzyma go właśnie w ten sposób. Wcześniej obserwowałam wałęsaki z przyczepionym kokonem do tyłu odwłoka. Tu ewidentnie musiało dojść do jakiejś napaści.
Nie chciałam jej dłużej niepokoić, zostawiłam ją w spokoju pod liściem. Za jakiś czas z kokonu wylęgną się młode i przez 2 tygodnie matka będzie je nosić na własnym grzbiecie, nadal broniąc ich jak najcenniejszego skarbu. I co, nadal nienawidzicie pająków? Ja jestem pełna podziwu :-)
Piosenka na dziś: The Boomtown Rats - "I Don't Like Mondays"
Życzę udanego dnia i do zobaczenia :-)
croak :-*
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz