czwartek, 15 października 2015

Już kormorany odleciały stąd, poszukać ciepłych stron...

Cześć!

    A wcale że nie odleciały :-) Przynajmniej na razie. W zeszłym tygodniu spotkałam ich nad morzem całe stadko. Zresztą nie tylko kormorany dane mi było zobaczyć. Przyznam, że to piękne bestie. Pierwszy raz w życiu dane mi było podziwiać je z bliska, na żywo.


   Wiecie jak wiele ryzykowałam, żeby zrobić te zdjęcia? Musiałam się stoczyć po kamieniach na sam brzeg, żeby drzewa nie zasłaniały mi widoku. Jeden fałszywy ruch i wylądowałabym w wodzie...lodowatej wodzie...z kormoranami.



Miny mają średnio sympatyczne. Wyglądają troszkę jak polska wersja sępów, z nieco dłuższym dziobem :-)







To co teraz podziwiacie nie jest żadnym tańcem godowym. To jedynie suszenie skrzydeł. Kormorany bowiem mają przemakalne pióra i muszą tak tańczyć, żeby je osuszyć :-)



Widok spektakularny. Te skrzydła mają rozpiętość ponad metr! Ogromne ptasiory :-)



Zdjęcie, które zobaczycie poniżej, rozbawiło mnie do łez. Spójrzcie na wyraz twarzy tego po prawej :-D


Aż Wam to zbliżę:

:-D
   OK, wystarczy już tych kormoranów. Pokażę Wam teraz bardzo ciekawy gatunek ptaka. Ta kruszynka to biegus malutki :-)





Naprawdę był malutki :-) Rozmiarem przypominał wróbelka. Podoba mi się ten długi, delikatny dziób. On również odlatuje tam, gdzie ciepło. U nas widywany jest właśnie podczas przelotów.
 
W morzu, ku mojemu zdziwieniu, kąpał się nawet łabędź.


A w pobliskich fontannach trochę częściej spotykane gatunki.




   Ech, szkoda, że nie jestem ptakiem. Zwłaszcza jednym z tych, które migrują do ciepłych krajów. Widzieliście film "Makrokosmos"? To jeden z najdoskonalszych filmów przyrodniczych ever, z doskonałą oprawą muzyczną. Czym się wyróżnia wśród innych? Ptaki, które tam oglądamy, w większości wychowywane były "od jajka" przez ludzi i przyzwyczajane do warkotu silnika paralotni, z której robiono zdjęcia. W efekcie oglądając ten film można się poczuć jak jeden z lecących ptaków. Paralotnia leciała bowiem razem z nimi, w uformowanym kluczu.
   Sama chętnie bym migrowała, żeby uniknąć zimy. Która swoją drogą już jedną nogą jest w Polsce! Jak to możliwe, żeby w październiku sypał śnieg? To przecież chyba jakiś żart. Nie jestem przygotowana do zimy. Ani fizycznie, ani psychicznie. Całe szczęście, że w moim mieście jeszcze nic nie spadło. I oby taki stan rzeczy utrzymał się jak najdłużej!

Życzę wszystkim cieplutkiego dnia tej zimo-jesieni :-)
croak :-*

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz