czwartek, 8 października 2015

Uroczysko Mosty w Puszczy Bukowej part1

Cześć!

  Jest takie miejsce, które odwiedziłam tylko raz, jakieś (uwaga) 16 lat temu i zrobiło na mnie przeogromne wrażenie. Tak wielkie, że do tej pory pamiętam tą wycieczkę. W tych pradawnych czasach, kolega mieszkający blisko Puszczy Bukowej, tym samym znający ją jak własną kieszeń, pokazał mi między drzewami wielki, ceglany i zniszczały most. Wyglądało to upiornie. Nie wiem, czy to już moja wyobraźnia, czy jeszcze czyste wspomnienia, ale pamiętam go tam, między drzewami, bardzo wysoko... Wyglądał strasznie i zarazem fascynująco.
   Dziś jeszcze nie odnalazłam tego konkretnego miejsca, ale wiem, że jestem już na najlepszej drodze :-)


   Uroczysko Mosty znajduje się w zachodniej części Puszczy Bukowej. Na jego terenie znajdują się 3 betonowe wiadukty (albo i więcej). Ale co robią mosty w takich gęstwinach drzew? Niepołączone z niczym?
Odpowiem Wam co tu robią - mają szczęście, że jeszcze stoją :-) Prawdopodobnie zbudowano je w latach trzydziestych XX wieku. Teren ten wykorzystywany był do szkoleń, aż do czasów II wojny światowej, przez wojska saperskie. Tu właśnie znajdował się tajny poligon armii niemieckiej. Do tej pory zachowały się otwory, służące do umieszczania ładunków wybuchowych. Powiało grozą, prawda? :-)





Na całym tym obszarze czuć ducha czasu. Sceneria jest dość przerażająca, a dodatkowych doznań dostarczają dźwięki z pobliskiej (mówiąc pobliskiej mam na myśli dosłownie kilkadziesiąt metrów) strzelnicy, na której do tej pory szkoli się nasze wojsko.






Na sam most bez problemu da się wejść. Zrobiłam też zdjęcie z krawędzi, żeby uzmysłowić Wam, że jest tam naprawdę wysoko. Ciężko było z lękiem wysokości, ale udało się. Z boku wisiał mi dekielek od obiektywu i bałam się go złapać, żeby nie stracić równowagi. Wybaczcie więc ten mały bonus na zdjęciu...


KN  bez strachu sobie wchodził na górę. Zero instynktu samozachowawczego...




Na górze jest też otwarte wejście, prowadzące jak się nie mylę do środka kolumny. Nie wiem, nie skorzystałam z tej atrakcji :-)


Pamiętam, jak zwiedzałam kiedyś bunkry w Bornym Sulinowie. Wewnątrz było niesamowicie ciemno i mokro. Nikt nie miał latarki (tak, przygotowani) więc szłam przodem, oświetlając drogę błyskiem lampy fleszowej aparatu... Wokół pełno było rozwidleń i zapadlin. Aż cud, że się nie zgubiliśmy ani nie połamaliśmy. Jedyne o czym wtedy myślałam, to jak szybko będę uciekać, kiedy w błysku flesza zobaczę ducha jakiegoś żołnierza. To wejście do kolumny w moście, przypomniało mi jak się wtedy bałam i nawet nie myślałam o tym, żeby sprawdzić dokąd prowadzi i jak jest w środku. Jedno widać na pierwszy rzut oka - ciemno. Tyle informacji wystarczy.
Sama droga, która zaprowadziła nas do mostu usłana jest jakimiś fragmentami różnych budowli. Podobno w pobliżu są ruiny dawnego obozu pracy przymusowej, gdzie pracowano nad produkcją sztucznego jedwabiu.






   Dziś zobaczyliśmy tylko jeden z mostów. Mimo, że są położone blisko siebie (ponoć tylko 100 m) odnaleźliśmy pierwszy z nich zbyt późno, żeby szukać pozostałych. Będzie pretekst, żeby jechać tam jeszcze raz :-) Teraz, kiedy znamy już drogę, odnalezienie pozostałych powinno być łatwe.

Życzę miłego dnia :-)
croak :-*

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz