środa, 25 listopada 2015

Galaktyka z ciucholandii :-)

Cześć!

   Second handy to moja ogromna słabość. Mimo, że szafa pęka w szwach, jakoś nie mogę się nigdy oprzeć zakupom. Kiedy już wejdę do środka, zaczyna się szał i wychodzę z masą kolejnych, niepotrzebnych ciuchów. Swoją drogą, kiedyś muszę zrobić w nich porządek, bo ubrań mam naprawdę za dużo, zwłaszcza, że większości z nich nigdy nawet nie miałam na sobie. Taki chyba już los kobiet... :-)
Nie podążam za modą, nie śledzę nowych trendów. Mam swój własny, wypracowany przez lata, bliżej nieokreślony styl i zawsze wybieram tylko to, co mi się podoba.

   Jestem ogromną zwolenniczką surowców wtórnych. Segreguję śmieci, wykorzystuję co się da. Wierzę, że w ten sposób ograniczamy ilość odpadów śmieciowych na naszym globie, tym samym dbamy o środowisko. Pomyślcie tylko, te wszystkie śmieci muszą przecież gdzieś wylądować... Takie samo podejście mam do second handów. Dlaczego fajne ciuchy, które można jeszcze z powodzeniem nosić (ba, niektóre mają jeszcze metki sklepowe!) mają iść na śmietnik? Po co zaopatrywać się w nowe? Nie uwierzycie jakie perełki można czasami trafić za grosze w lumpeksie, trzeba tylko dobrze poszukać :-)
   No i oczywiście ostatnio, czystym przypadkiem znalazłam się w pobliżu second handu... Trochę walczyłam ze sobą, wpierw przeszłam obok bez zatrzymania, ale przyznaję, że walkę przegrałam i wróciłam się, żeby zajrzeć do środka.
Obiecywałam sobie, że nie wyjdę z pełną reklamówką i to się akurat udało :-) Kupiłam tylko 2 t-shirty (o tak, do t-shirtów mam naprawdę słabość) i jeden z nich dziś Wam pokażę.

   Uwielbiam kosmos. Gdyby to tylko było możliwe, już dziś przemierzałabym wszechświat jakimś pojazdem kosmicznym (z aparatem oczywiście). Kiedy zobaczyłam ten t-shirt, od razu stwierdziłam, że jest idealny dla mnie!



A kiedy tylko wróciłam do domu, przeczesałam serwis Allegro, w celu znalezienia do niego odpowiedniej biżuterii. Piękny ten wisiorek, a zbiedniałam raptem o jakieś 8 zł :-)



   Gorąco polecam wszystkim second handy. Niektórzy ludzie mają jakieś błędne wyobrażenia, że lumpeks to same ścierki, nie nadające się do niczego innego jak do podłogi i nie warto nawet tam zaglądać. Inni uważają je za miejsca, w których ubiera się tylko i wyłącznie biedota i wstydzą się robić tam zakupy. Serio?! Jak mówi powiedzenie, wstyd to kraść i... sami wiecie co ;-)
Otóż po pierwsze, towar jaki znajdziemy w takim miejscu, zależy tylko i wyłącznie od tego gdzie pójdziemy. Owszem, istnieją lumpeksy, w których aż nos wywija się na lewą stronę od zapachu, a same ciuchy przypominają znoszone, zniszczone i obrzydliwe wręcz twory rodem z lat 90-tych. Tam więc nie chodzimy :-) Cała zagadka lumpeksów polega na tym, że ich właściciele zaopatrują się w ciuchy "w ciemno", tzn. kupują dosłownie pełne worki. Nie mają możliwości przeglądać ich zawartości i wybierać z nich co najlepsze. Albo biorą wszystko, albo nic. Jednak istnieją różne sorty takich worków. Jeśli znajdziecie sklep, który nie oszczędza i zaopatruje się tylko w towar I sortu, gwarantuję Wam, że będzie można w nim dostać nawet nowe ciuchy. No nie wspomnę już o markowych...
Po drugie, to żaden wstyd robić zakupy w second handzie. To tylko jedna z wielu form dbania o środowisko :-)

   Może kiedyś zbiorę się w sobie, zrobię ten porządek w szafach i przy okazji pokażę Wam więcej fajnych ciuszków jakie udało mi się złowić w second handach? Pomyślę nad tym :-)

   Tymczasem dziś się już z Wami pożegnam. Życzę wszystkim miłej i pogodnej środy, mimo sypiącego za oknami śniegu z deszczem :-)
croak :-*

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz