Już od dawna chciałam Wam przedstawić ten tytuł. W zasadzie to nie wiem dlaczego czekałam z nim aż dziś. Pora na The Tiny Bang Story od Kolibri Games, które męczyłam najmniej 7 razy na różnych platformach.
![]() |
źródło foto |
Akcja rozgrywa się na planecie Tiny, która wymaga naprawy po tym, jak uderzył w nią asteroid. I w zasadzie fabuła nie ma tu chyba najmniejszego znaczenia. Wszystko tu tak koi nerwy, że nie o fabule nawet nie myślimy podczas rozgrywki.
Ciężko mi sklasyfikować ten tytuł. Niby jest to przygodówka, jednak bardzo niekonwencjonalna. Niby elementy hidden object, ale tak wtopione w całość, że nie wypływają na wierzch. Niby mocno inspirowana Machinarium (mój opis tutaj), a jednak tak bardzo inna. I to jest prawdziwy casual. Do tego można usiąść w chwili największego napięcia nerwowego i skutecznie się zrelaksować . Każdy element tej gry, zarówno graficzny jak i muzyczny, działa tu dosłownie jak balsam na nerwy...
![]() |
źródło foto |
Rozgrywka polega na poszukiwaniu na planszach porozrzucanych elementów maszyn, które mamy za zadanie naprawić. Po kliknięciu na taką maszynę, po prawej stronie ekranu pojawia się pasek z liczbą określonych elementów do odnalezienia. Po wykonaniu tego zadania, przeważnie czeka nas zagadka, polegająca na ułożeniu czegoś w odpowiedni sposób. I takich zagadek jest tu całe mnóstwo.
![]() |
źródło foto |
A ponieważ klimat, w jakim twórcy gry utrzymali wygląd świata, po którym się poruszamy, jest tak niezwykle przyjemny, pozwolę sobie pokazać Wam dużo moich zrzutów.
Dodam też, że gra jest w tak przepiękny sposób namalowana, że aż korci mnie żeby zrobić sobie tatuaż. I kiedyś go zrobię! Z takim samolocikiem:
Tytuł ten polecam każdemu. Jest on dostępny zarówno na PC, jak i na Androida, a kosztuje naprawdę niewielkie pieniądze. Dla takiego klimatu warto wydać te 20 zł. Nigdy wcześniej, ani później nie udało mi się zagrać w nic podobnego. Ta gra jest naprawdę jedyna w swoim rodzaju.
![]() |
źródło foto |
croak :-*
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz