poniedziałek, 23 stycznia 2017

Projekt 365: dni 1-22

Cześć!

   Dziś długo odwlekany post z nowym projektem zdjęć codziennych. Cały czas wypadało mi coś ważniejszego do opublikowania, ale nie mogę już tego dłużej odkładać, bo minęły 23 dni nowego roku, czyli nowego projektu!
Chciałam, aby tegoroczny projekt różnił się od poprzedniego charakterem zdjęć. Chciałabym robić więcej zdjęć w ruchu, ale jeszcze za wcześnie, żeby oceniać czy wszystko idzie tak, jakbym tego chciała.

Dzień 1


Identycznie jak w zeszłym roku, projekt zaczynam od sylwestrowych fajerwerków. Tym razem nie wychodziłam z domu. Nie była to wymarzona pogoda na pokaz sztucznych ogni, było chłodno i mokro. Z nieba cały czas sączyła się mżawka, potem zrobiło się do tego mgliście. I szczerze wątpiłam, czy uda mi się cokolwiek zobaczyć z 7-go piętra bloku, ale na wszelki wypadek wzięłam ze sobą aparat. To jedyne fajerwerki, jakie przebiły się przez ścianę brzydkiej pogody.

Dzień 2


Bardzo długo czekałam w zimnie aż rozłoży swoje wielkie skrzydła i wzbije się w powietrze. Na próżno, bo zaczęła jedynie drzeć dzioba. Larus argentatus, czyli przepiękna mewa srebrzysta.

Dzień 3


To zdjęcie idealnie oddaje cały dzień - szaro, deszczowo i pochmurnie. Zdjęcie zrobione w holu jednego ze szczecińskich kin, niedługo przed seansem.

Dzień 4


Podniebne tańce w wykonaniu stada gawronów. Uwielbiam te ich codzienne spotkania, akurat tak się składa że w bliskim sąsiedztwie, więc mogę podglądać :-)

Dzień 5


Wiedziałam, że ten widok nie wróży nic dobrego. Na dachach pojawił się pierwszy śnieg. A już łudziłam się, że zima będzie łagodna.

Dzień 6


Nie wiem jakim cudem zmusiłam się do wyjścia z domu. Śniegu napadało po pachy, a dzięki temperaturze minusowej wszystko zostało na ziemi czyhając na moje kończyny. Dzień wcześniej ludzie wykupili chyba wszystkie sanki w województwie, bo jak inaczej byłoby ich aż tyle w parku?

Dzień 7


Zmaterializowane zło. Ciąg dalszy okropnej pogody, oprócz tego urodziny brata, a ja pracująca sobota :-(

Dzień 8


Znudzona sroka odpoczywa na czubku drzewa, nieświadoma tego że jest właśnie fotografowana ;-)

Dzień 9


W domu rodzinnym pojawił się nowy członek rodziny. Przed południem pojechałam z mamą do schroniska dla bezdomnych zwierząt w celu adoptowania tej uroczej suczki. Moi mili, oto Lana :-)

Dzień 10


Postanowiłam sobie robić więcej zdjęć w ruchu i proszę. Tylko, że w tym przypadku i ptak i ja byliśmy w ruchu, bo musiałam wręcz biegać pod nim, aby złapać go w kadr :-)

Dzień 11


Armagedon! Koklusz! Gorączka! Takiej śnieżycy nie widziałam tu dawno. W kwadrans zasypało wszystkie jezdnie, chodniki, auta, śmietniki i nawet mnie by zasypało, gdybym tylko wyszła z domu. Ale nie wyszłam, stałam sobie w oknie, w ciepełku :-)

Dzień 12


Minimalistycznie, czyli błękit nieba i samotny gawron w drodze do stada.

Dzień 13


Temu powinna w tle przygrywać muzyka batalistyczna, a że nie przygrywa, mewy śpiewają ją sobie same. Zdjęcie przedstawia kłótnię o jedzenie.

Dzień 14


Niby przestało już padać, ale nadal zimno. Sople wiszą zewsząd...

Dzień 15


I znów posypało. A na zewnątrz, w trakcie tego sypania ja z aparatem. Ciężko było zrobić tym owocom zdjęcie pod takim kątem, nie zbierając przy tym czapki ze śniegu na obiektywie.

Dzień 16


Miałam mały zabieg chirurgiczny w szpitalu. To, że musiałam tam pojechać było idealną okazją, aby w końcu przejść się pod tą wieżę. Zawsze oglądałam ją tylko z daleka.

Dzień 17


Gawrony zmieniły miejsce posiedzeń. Tym razem oblepiły okoliczne dachy. Na zdjęciu głośne obrady.

Dzień 18


Moja śliczna, nieco zaspana modelka :-)

Dzień 19


Malowanie światłem, tym razem z okna. Próbowałam dość długo, ale jak na złość tego dnia mało jeździło tu aut. Dziwne, a normalnie to gęsiego suną...

Dzień 20


Aleja platanowa w odsłonie zimowej.

Dzień 21


Moje!

Dzień 22


Ja nie wiem co te ptaki... Czy one wiedzą, że czekam aż wzbiją się do lotu? Takie mam wrażenie za każdym razem, bo jakby złośliwie ptak siedzi i siedzi. To zdjęcie udało mi się zrobić po jakichś 20 minutach obserwowania tego osobnika, z aparatem w gotowości, z rękami na wysokości głowy...


Ależ ten post wyszedł długi. Myślę, że utrzymam tendencję z zeszłego roku i posty z projektem 365 będą się pojawiać na blogu w odstępach dwutygodniowych, najlepiej w czwartki (sama nie wiem dlaczego w czwartki, ale tak się już przyzwyczaiłam :-)).

   Piosenka na dziś: College & Electric Youth - "A Real Hero".


   Na dziś to wszystko, życzę udanego wieczoru i do zobaczenia jutro :-)
croak :-*

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz