poniedziałek, 16 listopada 2015

Koto-pies, czyli czym jest lis?

Cześć!

   Jednymi ze stworzeń, które kocham nieskończoną miłością i darzę wielkim zachwytem są lisy. To naprawdę przepiękne zwierzęta. Tak piękne, że niestety do dziś istnieją fermy, hodujące je tylko dla ich niezwykłego futra... Kto to w ogóle nosi? Czy mi jesteśmy jakimiś jaskiniowcami, że musimy obdzierać zwierzęta z futer i nosić je na sobie? Nie zamarzamy przecież na śmierć na ulicach. Czy to tylko jakaś chora moda? Ale jaka moda... Jak wygląda taka czapka z lisa? Albo kołnierz z lisa razem z łapkami? Czy to wygląda w jakiś sposób atrakcyjnie? Nie wierzę, że komuś może się to podobać...

źródło foto
Jestem zdecydowanie przeciwnikiem takich biznesów jak fermy futrzarskie. Popatrzcie tylko na to piękne stworzenie. Wyobrażacie sobie pozbawić je życia w okrutny sposób (oj uwierzcie mi, to wcale nie jest humanitarne co tam się dzieje) tylko po to, żeby założyć jego futro? Nie zgadzam się! Ale dziś nie będę opowiadać Wam o tych wszystkich przykrych sprawach.

   Lis to taka wielka zagadka. Niby należy do rodziny psowatych, ale czy nie ma w sobie czegoś z kota? Dla mnie to taka dosłownie krzyżówka jednego z drugim. Dla kogoś zagadką było też jaki lisy wydają dźwięk. Pamiętacie piosenkę "What does the fox say"?



   Lisy są tak śliczne, że szczerze żałuję, że nie mam domu z ogromnym ogrodem, gdzie mogłyby sobie żyć jak książęta. Są to zwierzęta, które wymagają naprawdę ogromnej przestrzeni, bo mieszczą w sobie jakies niewyobrażalne pokłady energii. A już na pewno nie nadają się do zwykłego ogródka jako koto-pso-pupil. Trzeba o tym pamiętać, takie zwierzę tylko ucierpi w niewoli.

   Ponieważ nie mogę mieć prawdziwego lisa, zbieram sobie lisie gadżety. Tą figurkę mam już wiele lat. Widać, że ciężko znosła przeprowadzkę, jednak nadal trzymam ją na półce.



   Taką kolekcję kubków trafiłam niedawno w... Netto. Oczywiście czystym przypadkiem :-) Zjeździłam pewnego dnia chyba wszystkie możliwe sklepy Netto w Szczecinie, w poszukiwaniu cotton light balls, które zobaczyłam w gazetce z ofertą. Cotton balls co prawda nigdzie nie dostałam (ponoć wyprzedały się już pierwszego dnia promocji), ale w niektórych sklepach były właśnie różne kubki z motywem zwierzęcym. W jednym z nich akurat trafiły się lisy :-) Każdy kosztował 6 zł z groszami.




   A to najnowszy lisi nabytek. Chodziłam koło tej poszewki kilka razy, zastanawiając się w duchu: kupić czy nie kupić. Pewnego dnia przeceniono ją. Mam chyba jakiś ukryty guzik "brak oporów", który włącza się na hasło wyprzedaż... Po obniżce ceny kosztowała mnie jakieś 35 zł.



   I tak bardzo zazdroszczę KN! Popatrzcie jakie zdjęcia pokazał mi niedawno po powrocie do domu! Dlaczego akurat on, a nie ja, na pustym parkingu wieczorem spotkał to cudne stworzenie? Też tak chcę! :-( Poza tym, na pewno zrobiłabym zdjęcia w o niebo lepszej jakości! :-(




Przyjdzie czas i na mnie. Kiedyś zobaczę z bliska i uwiecznię lisa, jeża, jelenia i wiele innych. Chyba po prostu muszę być cierpliwa :-)

   Na dziś to wszystko. Życzę wszystkim miłego poniedziałku :-)
Croak :-*

2 komentarze :

  1. Lisy są fajne, zające też są fajne tylko szkoda że już je ciężko zobaczyć na polu, a to spowodowane jest tylko i wyłącznie zaniedbaniem w odstrzelaniu lisów :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko lis jest naturalnym wrogiem zająca. Pies, kot, myszołów, jastrząb, człowiek... I nie tylko dlatego ciężko jest je zobaczyć. Są przecież mega płochliwe i szybkie :-)

      Usuń