środa, 3 lutego 2016

Jezioro tour! - part3 - Nawiedzony dom???

Cześć!

   O wycieczce nad jezioro powstały już 2 posty (zerknijcie tutaj i tutaj). Dziś chciałam skupić się na domu, który stoi tuż przy plaży.


   Był taki okres czasu, kiedy mieszkałam w Dąbiu. Wtedy właśnie, podczas spaceru odkryłam ten tajemniczy budynek. Miałam wrażenie, że dosłownie go sobie wyśniłam. Wszystko tutaj jest idealne, począwszy od okolicy, poprzez jego kształt, aż po pobliską przystań i wierzbę płaczącą w ogrodzie. Tak, kiedyś marzyło mi się, że będę mieszkać w wielkim domu z ogrodem, w którym będzie rosła wierzba płacząca ^-^
Oczywiście historia potoczyła się inaczej. W Dąbiu spędziłam jakieś 3 lata. W międzyczasie wprowadził się do mnie KN, a następnie oboje wyprowadziliśmy się, zmieniając spokojną okolicę na centrum Szczecina. Ale wróćmy do tajemniczego domu.


Nie wiem do kogo należy, nie wiem też dlaczego od wielu lat nikt z niego nie korzysta. Tak piękny dom po prostu stoi i niszczeje. Okna i drzwi są pozabijane płytami i deskami, a pozostałe szyby, częściowo powybijane, straszą jak w horrorze.
I właśnie dopiero teraz, kiedy ponownie się tam wybrałam, zwróciłam uwagę na dość upiorny wygląd tego domu. Może jest nawiedzony? Może to dlatego od lat stoi pusty, a wszystkie wejścia zostały zamknięte? To tylko moja teoria, ale kto wie.




Nie wiem, czy wierzycie w takie rzeczy, jak nawiedzone miejsca, ale kiedy zrobiłam te zdjęcia, sama spędziłam później sporo czasu na dokładnym przyglądaniu się tym oknom. Nie jestem pewna, co chciałam na nich zobaczyć i czy w ogóle coś chciałam na nich znaleźć :-)




Wspomniana już wierzba stoi blisko domu. W sam raz, aby wyjść, usiąść pod nią z kubkiem kawy i książką. Nie sądzicie?



Naprawdę, nigdy nie pojmę jak takie piękne miejsca mogą się tak marnować. Bardzo chciałam zobaczyć jak ten dom wygląda od środka (jakieś wejście zawsze się przecież znajdzie, prawda?), ale skutecznie odstraszyło mnie to:


Uwaga, pies rasy ostrej? Cokolwiek to znaczy. Jakikolwiek pies biegający luzem po terenie mógłby być zagrożeniem. W końcu jeśli rzeczywiście tu jest, jego zadaniem jest dopilnowanie, aby nikt obcy się tu nie zbliżał...



Nigdzie nie widziałam czworonoga, przed którym ostrzega tabliczka, jednak nie odważyłam się zbliżyć do domu. Naprawdę wielka szkoda, że nikt o to miejsce nie dba, nikt nie korzysta z tego domu, nikt tu nie mieszka. Może kiedyś dowiem się, dlaczego ktoś skazał to miejsce na zapomnienie?

   Piosenka na dziś: Schiller - "I feel you" :-)


   Na dziś to wszystko, życzę Wam miłego wieczoru :-)
croak :-*

4 komentarze :

  1. Znalam takie miejsce i podobnie jak Ty,sama dopisalam sobie historię z nawiedzeniem :)dziś wiem, że mój dom zwyczajnie niszczal, bo było zbyt wielu spadkobierców i brak możliwości dogadania się, aczkolwiek o ile,Ciebie fascynuje, mnie mój przerazal i prawie bieglam mijając go,zapewne wyobraźnia działała, ale ja czułam w tym miejscu dziwny chłód :) dziś domu już nie ma, zresztą drogi też, więc pozostał tylko w pamięci :) Pozdrawiam, zdjęcia super

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :-) Jak patrzę na tą ciemność w oknach i pozabijane wejścia, to aż mam gęsią skórkę. Aż się ciśnie samo na myśl, że może być nawiedzony :-D To pewnie dlatego, że ja po prostu boję się ciemności :-)

      Usuń
    2. Ja też się bałam,a nie potrafiłam spać przy zapalonym świetle :) teraz mam malutkiego synka, więc lampka musi być i strachy minęły na tyle by poruszać się po domu, natomiast w okno nie spojrzę, jasne rolety opuszczone do końca :)

      Usuń
    3. U mnie (jeśli jestem sama) światło to absolutny mus! :-)

      Usuń