piątek, 19 lutego 2016

W co gram #25 - Rayman Legends :-)

Cześć!

   Zastanawiałam się już od wczoraj, jaką grę powinnam dziś opisać. Wcześniej myślałam o drugim sezonie Walking Dead, jednak smutne wydarzenia w mojej rodzinie sprawiły, że wybrałam na ten piątek coś bardzo przyjemnego i kolorowego. Mowa o Rayman Legends :-)

źródło foto
   Rayman Legends w dużym stopniu przypomina poprzednią część serii, czyli Origins (którą opisywałam Wam już tutaj). Na pierwszy rzut oka, zmieniono troszkę grafikę i kolorystykę gry. Szczerze mówiąc, bardziej podobała mi się ta w Origins, ale po wielu godzinach zatracania się w Legends, jakoś do tego przywykłam.

źródło foto
źródło foto
źródło foto
   W grze odwiedzamy mnóstwo różnych legendarnych krain, jak średniowieczne zamki, czy starożytne miasta.

źródło foto
źródło foto
   Oprócz naszych podstawowych postaci, takich jak Rayman czy Globox, w grze mamy możliwość odblokowania wielu innych.

   Nowym rozwiązaniem jest tu ta pomocna żabka, którą można przesuwać dźwignie, kręcić pokrętłami, wciskać przeróżne guziki, otwierające nam przejścia itp.

źródło foto
źródło foto
źródło foto
   Podobnie jak poprzedniczka, gra ta jest bardzo wymagającą platformówką 2D, bogatą w elementy zręcznościowe i misje na czas. Oprócz podstawowej kampanii, mamy tutaj również misje odblokowujące postaci, codziennie nowe challenge (w których musimy pokonywać jakiś ustanowiony już rekord), oraz to, co podobało mi się najbardziej, czyli poziomy "back to origins". Są to plansze żywcem zaczerpnięte z Raymana Origins, smaczek dla fanów serii :-)

źródło foto
źródło foto
źródło foto
   Zabrakło mi tu jedynie sympatycznych, ale piekielnie trudnych misji z łapaniem skrzyni ze skarbem, które tak uwielbiałam w Origins. Zamiast tego, twórcy przygotowali plansze w świecie umarłych, gdzie po prostu musimy (podobnie jak za skarbem) gnać przed siebie czym prędzej, uważając przy tym na liczne przeszkody, wyrastające nam na drodze.

   Wszystkie światy, misje i bohaterowie wyświetlają nam się w postaci ustawionych na sztalugach obrazów, w które możemy kolejno wchodzić. W przypadku światów, na ramach obrazów widnieje informacja, ile uroczych stworków udało nam się na danym poziomie uwolnić. Zbieramy również różne potworki do kolekcji.

źródło foto
źródło foto
   Zbierane po drodze lumeny dają nam możliwość zdobycia zdrapek, które między innymi odblokowują światy "back to origins".

   Podsumowując, Rayman Legends jest jak najbardziej godny polecenia. Fani serii i sympatycy Raymana Origins nie będą rozczarowani. Gra oferuje nam naprawdę przeogromną ilość godzin doskonałej zabawy :-)

   Piosenka na dziś: mogę słuchać godzinami - Daft Punk - "Loose yorself to dance", zaśpiewane przez genialnego Pharrella Williamsa. Moim zdaniem najlepszy utwór z doskonałej płyty Random Access Memories :-)


   Życzę Wam udanego weekendu :-)
croak :-*

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz