piątek, 1 kwietnia 2016

W co gram #31 - Rayman Adventures (Android)

Cześć!

   Co piątek piszę dla Was posta z recenzją jakiejś godnej polecenia gry. Do tej pory były to tylko tytuły na PC. No może nie tylko na PC, ale w każdym razie ja pisząc posty opierałam się jedynie na pecetowych wersjach. Pomyślałam sobie, że to przecież ograniczenie bez sensu. W dzisiejszych czasach niektórzy nawet nie myślą o wersjach komputerowych mając np. przeróżne konsole. A jednym z istotnych urządzeń, które służy nam do grania jest dziś bez wątpienia telefon komórkowy. Obecnie przeciętny smartfon jest z reguły o wiele mocniejszy, niż komputer stacjonarny jeszcze nie tak dawno temu. Gry dostępne dziś na nasze mobilne urządzenia wyglądają rewelacyjnie, postęp jest kosmiczny. Ponieważ ja zawsze (zawsze!!!!) mam w telefonie zainstalowaną jakąś grę, obojętnie czy jest to bardziej skomplikowana produkcja, czy typowa "gra na tron", postanowiłam opisywać Wam również takie tytuły. Wielu z Was przecież być może nawet nie korzysta za bardzo z komputera i informacje co zainstalować w telefonie oraz czy warto w ogóle to instalować, będą pewnie przydatne.
Na zakończenie tego przydługiego wstępu, dodam jedynie, że korzystam z telefonów z platformą Android, a mój obecny model to Motorola Nexus 6.

   A na pierwszy rzut gier mobilnych pójdzie dziś Rayman Adventures od Ubisoft, który męczę już od mniej więcej 2 tygodni.

źródło foto
Uwielbiam wszystkie gry z serii Rayman za specyficzną grafikę, poziom trudności, pomysłowość i doskonałą muzykę. Nie było dla mnie niczym zaskakującym, że wersja mobilna wciągnęła mnie jak gąbka i codziennie odpalam ją na telefonie, który swoją drogą już od bardzo dawna nie służy mi do dzwonienia. Ale czym różni się mobilny Rayman od tego na konsolę, czy komputer stacjonarny?

źródło foto
Po pierwsze, bo muszę to napisać, jest niemal równie dobry. Jedyną rzeczą, do której nie mogłam się przyzwyczaić, jest sterowanie ekranem dotykowym. Niestety w grze nie jest dostępna jeszcze opcja podłączenia pada i sterowania "po ludzku" (tak, istnieją takie pady z ramką, w którą wkładamy telefon i łączymy urządzenia przez bluetooth - kosmos). Mechanizm sterowania jest więc średnio wygodny i (jak dla mnie) dość trudny do opanowania, dodatkowo sterowana przez nas postać jest cały czas w ruchu, a my jedynie zmieniamy jego kierunek i wykonujemy skoki czy ciosy. Nic jednak, do czego nie można by się przyzwyczaić :-)

źródło foto
W grze wcielamy się w jedną z ulubionych postaci z serii Rayman. Tytułowy Rayman jest wyborem darmowym z automatu na początek, ale później możemy za zbierane po drodze diamenty odblokować (w zasadzie to kupić) inne stroje dla tej postaci, lub wybrać sobie innego bohatera ze sklepu. Moim oczywiście jest niebieski i grubiutki Globox :-)
Nie bójcie się, jeśli będę tu wspominać o sklepie. Gra zawiera oczywiście nieodłączny dziś system mikropłatności, ale nie jest konieczne kupowanie itemów za prawdziwe pieniądze, żeby czerpać przyjemność z rozgrywki. Dodatkowo aplikacja jest darmowa, dostępna do ściągnięcia w Sklepie Play. Sklep, o którym będę tu wspominać jest w pełni wirtualny i płacimy w nim niebieskimi diamentami, którymi nagradzani jesteśmy za np. przejście jakiejś planszy.

źródło foto
Wybór leveli jest prosty. Mamy mapę, po której kieruje nas rudobrody kapitan. Daje on nam kilka możliwości wyboru miejsca na mapie, do którego udamy się jego latającym statkiem. Na miejscu czeka nas kilka misji, polegających na zbieraniu żółtych lumów, przetrwaniu ataku wroga, czy odnalezieniu i uwolnieniu wszystkich uwięzionych teensów, zawsze na końcu docierając do mety, gdzie czeka już na nas kapitan. Na planszach dostępne są również misje otoczone czarnym dymem. Te są o wiele trudniejsze, ale dają nam 2 razy więcej korzyści niż zwykłe.

źródło foto
Po przejściu każdej misji jesteśmy rozliczani z wyniku i w zależności od tego, jaki osiągniemy, otrzymujemy jedną z trzech nagród. Najniższą jest udko kurczaka (lub kilka udek), potem kilka diamentów, najwyższa nagroda zaś to skrzynia diamentów.
Naszym celem jest jednak zawsze uratowanie uwięzionego na planszy jajka. Krata, w której jest ono zamknięte, znika dopiero po zaliczeniu wszystkich misji. Jedynie te trudniejsze nie są obowiązkowe. Po uwolnieniu jajka, umieszczamy je w inkubatorze, a po paru godzinach wykluwa nam się z niego mały stworek. Bardzo rzadko stworki znajdujemy również bezpośrednio na mapie.

źródło foto
Zbierane udka kurczaka służą nam właśnie do karmienia owych stworków. Tych uroczych kulek jest do uwolnienia całe mnóstwo i są one pogrupowane w rodziny. W zależności od rodziny, mają one różne umiejętności, aby pomagać nam w poszczególnych misjach. Jedne wciągają trąbami lumy z odległości, inne pomagają nam w walce, a jeszcze inne pomagają odszukiwać ukryte skarby na planszach. A uwierzcie mi, w Raymanie zawsze jest coś ukryte i to tam, gdzie się tego najmniej spodziewacie.
Warunkiem zabrania stworka na misję jest nakarmienie go udkiem. Maksymalnie możemy wziąć ze sobą 3 stworki i albo będą one z różnych rodzin o różnych umiejętnościach, albo z jednej, co skumuluje ich moce.

źródło foto
Jajka leżakują w inkubatorach kilka godzin, jednak proces ten można przyspieszyć odpowiednim eliksirem. Można też użyć eliksiru, który sprawi, że nasze jajko stanie się srebrne lub złote, jak również eliksiru gwarantującego nam, że stworek będzie taki, jakiego jeszcze nie mamy w kolekcji.
Rodziny potworków gromadzimy na drzewie, które rośnie dzięki każdemu nowemu osobnikowi jakiego tu umieszczamy. Co jakiś czas, za wzrost dostajemy nagrodę (przeważnie są to diamenty), ale jest on również istotny z innego powodu. Przekroczenie bowiem wyznaczonej wysokości powoduje odblokowanie kolejnego świata na mapie.

źródło foto
źródło foto
Tylko nowe stworki gwarantują nam jednorazowo wzrost drzewa, natomiast za te zdublowane dostajemy nagrody. Zależnie od naszej cierpliwości będą to diamenty, zielony "szczęśliwy bilet", lub złoty bilet. Bilety są tu niczym innym, jak zdrapkami, w których wygrywamy eliksiry, udka, jajka i diamenty.

źródło foto
Bilety dostajemy również za wykonanie 3 codziennych misji.
W grze jest również całe mnóstwo achievementów, za które rzecz jasna sypią się nagrody :-)

   Tak wiele możliwości, a Ubisoft oferuje nam jeszcze dodatkowo przeróżne eventy. W tej chwili trwa event wielkanocny, w którym zbieramy porozrzucane po mapach pisanki, za które można kupować czekoladowe zdrapki, czekoladowe jajka (czyli jedyne, w których możemy znaleźć dodatkową rodzinę stworków) albo strój wielkanocnego królika dla sterowanej przez nas postaci.

źródło foto
   Podsumowując, Rayman Adventures to rewelacyjna produkcja, gwarantująca wiele godzin doskonałej zabawy. Mimo, że jest to bardzo trudna zręcznościówka i czasami, kiedy powtarzamy jeden poziom kilka razy krew nas zalewa, nie będziemy rzucać urządzeniem ze złości. Animacje ginięcia naszych postaci są bowiem tak przezabawne, że aż nie można się gniewać, choćbyśmy setny raz lądowali w tym samym miejscu. Ogromnym plusem jest to, że tak rozbudowana gra jest darmowa :-)

   Na dziś to wszystko. Życzę Wam udanego weekendu, podobno pogoda ma być doskonała :-) Do zobaczenia w poniedziałek :-)
croak :-*

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz