piątek, 29 kwietnia 2016

W co gram #35 - Assassin's Creed II

Cześć!

   Dziś w piątkowym cyklu "w co gram" długo odkładany Assassin's Creed II.

źródło foto
   Muszę przyznać, że minęło trochę czasu od mojego zafascynowania asasynami i ciśnienie troszkę mi już opadło. Jestem też troszkę zła na Ubisoft za niezwykłe niedopatrzenie na platformie Uplay, przez które zrezygnowałam z dalszej walki przeciwko templariuszom, ale od początku.

Pierwsze moje starcie z serią opisałam tutaj, przy okazji recenzji pierwszej części. Jak widzicie, recenzję drugiej odkładałam dość długo, nawet zastanawiałam się przez chwilę, czy aby na pewno chcę o niej napisać. Dojrzałam więc do tej decyzji i chcę.

   Za drugą część Asasyna zabrałam się niemal od razu po ukończeniu pierwszej i pewnie tendencja ta nie zmieniłaby się, gdyby nie fakt, że w połowie następnej odsłony, Uplay postanowił nie zapisać mojego pliku save na chmurze i wszystko poszło w kosmos. Do tej pory mam o to żal :-(

źródło foto
Assassin's Creed II, to przygodowa gra akcji osadzona w otwartym świecie, polegająca na skradaniu się i wykonywaniu przeróżnych dziwnych zadań. Nasz protagonista - barman Desmond Miles, wciela się tu w swojego kolejnego przodka - Ezio Auditore, bogatego szlachcica z Florencji, a akcja przenosi się do epoki Renesansu, do roku 1476.

źródło foto
Może umówmy się, że nie będę Wam tu streszczać fabuły. Powiem jedynie o tym, czym gra ta różni się od swojej poprzedniczki.
Spotkałam się z wieloma opiniami na temat pierwszej części Assassin's Creed i większość z nich była raczej mało pozytywna. Dużo graczy uważa przygodę, rozegraną Altairem za nudną. Nie mogę się z tym zgodzić. Owszem, druga część niesie ze sobą dużo urozmaiceń, jednak klimat wolałam raczej Damaszku i Jerozolimy.

źródło foto
Nie mówię, że lokacje są tu złe. Przeciwnie, znajdziemy tu kilka wiernie odwzorowanych miejsc, takich jak bazylika św. Marka w Wenecji, katedra Santa Maria del Fiore, Kanal Grande czy wenecki Plac Dożów. Jednak każdy lubi co innego i dla mnie Florencja, Wenecja, Rzym to zdecydowanie nie to.

źródło foto
Dla asasynów byłam jednak gotowa znieść wszystko i dobrze, bo fabuła wszystkie te niedogodności w pełni mi wynagrodziła.

   Zmianie uległa tu mechanika walki, dodano też kilka nowych możliwości poruszania się i (mam takie wrażenie) chyba ze 3 razy więcej misji pobocznych niż w części pierwszej. Nie podobało mi się to na początku, nawet bardzo. Nie wiem ile czasu zajęło mi przestawienie się na nowy tryb i kiedy przestałam się gubić na mapie. Wszystkiego było dla mnie zdecydowanie za dużo.

źródło foto
Spotykamy tu różne postaci znane nam z historii, takie jak Leonardo da Vinci, rodzina Pazzich, Niccolo Machiavelli, Rodrigo Borgia czy Caterina Sforza.

źródło foto
Modyfikacje, jakie wprowadzono do tej części to przede wszystkim możliwość pływania, sprytniejsi wrogowie (którzy potrafią się nawet wspinać za nami na budynki), nowe formy ataku i nowe rodzaje broni.

źródło foto
Nie mogę powiedzieć, aby ta gra jakoś szczególnie mnie porwała. Porwała mnie część pierwsza i pociągnęła za sobą każdą kolejną odsłonę Asasynów, za jaką się zabrałam. W to po prostu trzeba grać od początku, a nie np. zaczynać od Black Flag z miłości do piratów... Gdyby nie błąd na Uplay, pewnie już teraz walczyłabym Jacobem w Londynie, jednak tak się nie stało. Szczerze mówiąc, nie mam ochoty zaczynać trzeciej części od początku po to, żeby przebrnąć przez pierdylion kolejnych, w zasadzie już chyba takich samych, ze zmieniającymi się jedynie lokacjami. I tylko ten jeden szczegół tak naprawdę skutecznie mnie zniechęcił. Jednak miłośnikom skradanek i otwartych światów, mogę z czystym sumieniem powiedzieć - bierzcie i grajcie, bo 3 części, które miałam przyjemność przechodzić, poziom trzymają bardzo wysoki.

   Życzę Wam udanego weekendu :-)
croak :-*

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz