piątek, 8 kwietnia 2016

W co gram #32 - Resident Evil 6

Cześć!

   Dziś chciałam Wam przedstawić najlepszą moim zdaniem część Resident Evil (z tych, w które miałam okazję zagrać). Mowa o Resident Evil 6.

źródło foto
Akcja rozgrywa się 10 lat po incydencie w Racoon City, kiedy to prezydent USA postanawia ujawnić wszystkie informacje o tamtych wydarzeniach. W efekcie sam zostaje on zaatakowany przez bioterrorystów i poddany mutacji. Przed trudną decyzją staje wówczas jego przyjaciel, znany nam już z poprzednich części Leon S. Kennedy, oskarżony potem o zamordowanie prezydenta.

źródło foto
W grze mamy do rozegrania 3 główne kampanie, podczas których sterujemy różnymi bohaterami. Dodatkowo w każdej kampanii, naszej postaci towarzyszy inna, związana w jakiś sposób z wydarzeniami z Racoon City.

źródło foto
źródło foto
źródło foto
W zależności od tego którą kampanię wybierzemy, mamy do czynienia z troszkę inną formą rozgrywki. Grając Leonem jest to bardziej survival, Chrisem czy zaś shooter.

Po przejściu 3 głównych kampanii, odblokowana zostaje 4, w której bohaterką jest kluczowa dla fabuły postać - Ada Wong.

źródło foto
Mechanika sterowania w grze została wzbogacona o możliwość ślizgania się, jednoczesnego poruszania się i strzelania oraz rozbudowaną walkę wręcz.

źródło foto
źródło foto
Wirus, z którym mamy tu do czynienia, to typ C. Dzięki niemu powstają tacy przeciwnicy jak J'avo. Nazwa ich pochodzi od słowa davo (po serbsku diabeł). W pełni myślące i zorganizowane J'avo , są zdolne do komunikacji między sobą i potrafią władać bronią, co czyni z nich trudnych przeciwników.

źródło foto
Oprócz J'avo, napotkamy na drodze między innymi poczwarki, czy zwykłe zombie.

   Miłośnikom rozgrywek za pośrednictwem internetu, gra oferuje tryb Mercenaries, polegający na odpieraniu fal przeciwnika. W tym trybie maksymalnie może się bawić 6 osób.

   Dla mnie ta odsłona Resident evil jest zdecydowanie najlepsza. Dzięki kilku kampaniom, a w nich różnej specyfice gry, absolutnie nie możemy się nudzić. Jedyne, co niemiłosiernie mnie wkurzało, to mała widoczność w kampanii Leona. Jak dla mnie było tu zbyt ciemno, nawet jak na horror. Coś przecież trzeba widzieć. Moja ulubiona kampania to zdecydowanie ta, w której kierujemy Chrisem Redfieldem i Piersem Nivansem. Choć i Ta, w której głównym bohaterem jest Jake - syn Alberta Weskera - też nie była zła.

   Piosenka na dziś: Gwen Stefani - "What you waiting for"


   Życzę Wam udanego weekendu i do zobaczenia w poniedziałek :-)
croak :-*

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz