poniedziałek, 25 lipca 2016

Dino-park part4 - koniec dinozaurów i sika wietnamski :-)

Cześć!

   Dziś będzie całe mnóstwo zdjęć :-) A wszystko za sprawą tego, że chciałabym już zakończyć fotorelację z dino parku. Od tego czasu nagromadziło mi się naprawdę sporo zdjęć robali, którymi koniecznie muszę się z Wami przecież podzielić, a tu cały czas dinozaury i dinozaury :-)


To co widzicie powyżej to staw na terenie parku, zamieszkały przez karpie. Widać je z resztą na fotografii. Ten mały, przeuroczy mostek tak mnie zaczarował, że po prostu musiałam mieć na nim zdjęcie.


Przepiękna okolica... Przejdźmy do figur. W trzech postach pokazałam Wam niemal wszystkie dinozaury, jakie znajdują się w parku. Dlaczego niemal? A bo zabrakło jednego, tego czyhającego na życie karpi:


Ale oprócz dinozaurów są tu również modele przedstawiające inne zwierzęta z zamierzchłych czasów.








Niedźwiedź powyżej zrobił na mnie wrażenie. I to nie dlatego, że wyglądał jakoś super realistycznie. Po prostu...popatrzcie.


Gdzieś tam w zaroślach czaił się smilodon, czyli tygrys szablastozębny.



I inny kocur:



Były również figury przedstawiające ludzi, nie tak imponujące jak dinozaury czy powyższe zwierzaki. Jednak była pewna scenka, która przypomniała mi jaka naprawdę jest ludzka natura.


Zwróćcie uwagę co tu się dzieje. Mamut, który wpadł w pułapkę, wykopany i zamaskowany przez człowieka dół. Człowiek, który pozbawia mamuta życia...na oczach malutkiego mamutka, przerażonego i nieświadomego co zaraz nastąpi. Martwiącego się jedynie o swoją mamę. Jakie to smutne!!!!


Absolutnie nie rozumiem, jak kogoś może nie ruszyć taka scenka. Kolega, z którym wybrałam się na tą wycieczkę również nie wydawał się być jakoś szczególnie poruszony tym, co tu zobaczyliśmy. Czy to ze mną jest coś nie tak?


Ok, koniec już z figurami. Czas na istotki, które dosłownie skradły mi serce i niekoniecznie komponowały się z prehistorycznymi sceneriami :-)


Ten uroczy pyszczek to sika wietnamski... Sika oznacza jelenia, ale nie do końca rozumiem dlaczego "wietnamski", skoro jego nazwa to cervus nippon, a Nippon moi drodzy to nic innego jak Japonia po japońsku... Wiem, bo przez jakiś czas uczyłam się tego języka. Tak czy owak, sika wietnamski...




Podobno tylko samce tych stworzeń mają rogi, ale zauważyłam na głowie (poniżej bez rogów) możdżenie, czyli nie wiem, te rogi tam wyrosną? Może to młodziutki samiec?



Przeurocze te jelonki i dodatkowo bardzo przyjaźnie nastawione. Bez problemu zbliżały się do nas i sprawdzały czy przypadkiem mamy jakieś inne listki niż te, które zrywają z drzew :-)




Jakieś tam listki się znalazły i jelonek jadł prosto z mojej ręki, robiąc przy tym niesamowicie słodkie miny :-))))




Tak przy okazji, trzeba być mną, żeby wybrać sobie delikatnie łososiowy kolor nerki. Teraz mam wrażenie, że na każdym zdjęciu wystaje mi wielki goły brzuchol! :-(



Zwierzęta te spacerowały sobie spokojnie po parku na wolności. W drodze powrotnej spotkaliśmy je chłodzące się w stawie.



Z pasażerem na gapę na środku czoła :-)



   Piosenka na dziś: Andreas Johnson - "Glorious"


   Na dziś to wszystko. Życzę udanego wieczoru i do zobaczenia jutro :-)
croak :-*

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz