Dziś kolejna porcja zdjęć do projektu 366. Nie będę się zbytnio rozpisywać, bo czeka mnie dziś wyjazd, a muszę napisać dziś też posta na jutro, aby móc go tylko opublikować. Ech, ciężkie życie blogera... :-)
Dzień 186
Przepiękny zachód Słońca, wyglądający trochę jakby lawa wlewała się z jakiegoś naczynia za zasłonę z chmur. Zdjęć tego zjawiska zobaczycie więcej w osobnym poście, bo naprawdę nieczęsto ogląda się taki widok. Wszystko wyglądało jak malowane.
Dzień 187
Tego dnia strasznie lunęło, a potem moim oczom ukazał się Tęczowy Most :-( Czy to Demon chce mi powiedzieć, żebym nigdy go nie zapomniała? :-((((
Dzień 188
Uwielbiam, kiedy budynek PŻM tak wygląda, kiedy nie ma jeszcze całkowitego mroku, a wieżowiec świeci na ciemnoniebieskim niebie. Właśnie zdałam sobie sprawę z tego, że trzeci dzień z rzędu, zdjęcie do projektu jest zrobione z okna...
Dzień 189
Nie wiem przez ile miesięcy nie było tu zdjęć motyli. Sama nie wiem dlaczego, ale jakoś nie trafiam na motyle nawet siedząc w ogrodzie. A tu taka niespodzianka.
Dzień 190
Pojechaliśmy z KN do sklepu i niebo wyglądało właśnie tak. Nad głowami mieliśmy dziesiątki ptaków, latających w kółko i hałasujących.
Dzień 191
Zaczarowały mnie te truskawki. Uwielbiam tartaletki z owocami i budyniem, ale jakoś w tym roku sama jeszcze nie wzięłam się za pieczenie.
Dzień 192
Zdjęcie niewymiarowe i zrobione telefonem ale trudno. Musiało się znaleźć w projekcie, bo Luna tak bardzo starała się pięknie uśmiechnąć :-D Tak naprawdę wyrażała właśnie swoje oburzenie faktem, że za oknem są ptaki, a jedynie telefonem udało mi się uchwycić ten grymas twarzy :-)
Dzień 193
To był cudowny dzień! Udało mi się namówić jednego z kolegów na wycieczkę i pojechaliśmy do Dinoparku! :-) Więcej czasu spędziliśmy w podróży, niż w samym parku, ale było warto :-) Zresztą zobaczycie zdjęcia niedługo :-)
Dzień 194
Była doskonała pogoda (mimo zachmurzenia rano), spędziłam w ogrodzie ładnych parę godzin. Zrobiłam całe mnóstwo zdjęć owadów :-)
Dzień 195
Wielkie rozczarowanie. Rano zobaczyłam, że pogoda jest doskonała. Wyruszyłam więc do ogrodu rodziców (wcale blisko tam nie mam, jakieś 20 minut samochodem), dojechałam a chyba wraz ze mną dotarły tam chmury. Najpierw po prostu zakryły Słońce i zrobiło się chłodno, ale po pół godziny zaczął padać deszcz. Zimny, nieprzyjemny deszcz. Mało tego w oddali słychać było burzę, ale i ta była zbyt daleko, żeby robić zdjęcia. Na zdjęciu - cisza przed burzą.
Piosenka na dziś: Martika - "Toy soldiers"
Na dziś to wszystko :-) Zapraszam jutro na recenzję, a ja zaczynam się już pakować, bo nie zdążę na pociąg :-)
croak :-*
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz