środa, 14 września 2016

Łowca doskonały

Cześć!

   Wszystkich wrażliwych czytelników muszę dziś lojalnie ostrzec - nie będzie ładnie, nie będzie kwiatów ani pszczół. Dziś będą same pająki i to głównie w porze obiadowej. Jeśli więc ktoś na widok pająka ma wrażenie, że chodzi po nim całe stado tych stworzeń, niech nie ogląda dzisiejszych zdjęć (choć zdjęcia nie gryzą, a zobaczyć z bliska zawsze warto) :-)


Mój ogródek - siedlisko całej chmary krzyżaków, krzeczków naziemników, wymyków szarawych i wałęsaków zwyczajnych... Dziś tak jakoś wyszło, że będą tylko krzyżaki.


Również małe krzyżaki. Gdzieś musiało być niedawno gniazdo, bo ten osobnik najwyraźniej dopiero z niego wyszedł. Jeszcze ma jaskrawe ubarwienie, transparentne nogi a już zbudował sobie taką sieć.


Jednym z najokropniejszych dla mnie widoków ever, jest pająk od strony brzucha (załóżmy przez chwilę, że ma brzuch). Miejsce, w którym odnóża łączą się z resztą ciała jest dla mnie największym koszmarem. Sama nie wiem dlaczego.



Ten pająk ewidentnie właśnie coś jadł. Coś niewielkiego, dlatego nie musiał zmieniać pozycji, aby ofiarę przytrzymać. Wystarczyły mu do tego zęby jadowe i nogogłaszczki. Na kolejnym zdjęciu wyraźnie zobaczycie wbity w ofiarę ząb.


Tu spożywana ofiara była znacznie większa, jednak nie udało się zrobić zdjęcia tak, aby zobaczyć sam proces wysysania jej.



Podobnie jak na zdjęciach poniżej. Nie było jak podejść z boku, żeby sprawdzić co dzieje się między pająkiem a owiniętym już owadem. W całej tej przygodzie z fotografowaniem tych stworzeń staram się jednak zachować pewien dystans. Sama cierpię na arachnofobię (w zasadzie to jeszcze cierpię, bo fotografowanie jest dla mnie rodzajem terapii szokowej) i niekoniecznie chciałabym, żeby któryś z nich znalazł mi się na obiektywie, ręku, czy głowie jak ostatnio :-(



Najtrudniej jest mi robić zdjęcia podczas samego polowania. Pająki (obojętnie jakie) są bardzo szybkie i atakując nieszczęśnika, który złapał się w sieć wykonują serię dość energicznych ruchów. Czasami tak energicznych, że ofiara wypada im z pajęczyny (raz - również na moją głowę).
Poza tym pająk w ruchu oznacza niemożliwość złapania ostrości.
Tu byłam świadkiem upolowania jusznicy deszczowej. Dziwnie to wyszło, bo w zasadzie ucieszyłam się że ją znalazłam (jestem oczarowana oczami tych owadów), a tu po kilku sekundach plum - jusznica była już unieruchomiona pajęczyną. Reakcja pająka była natychmiastowa, ale i tak zdjęcie zanim się pojawił zdążyłam zrobić.


Przez chwilę zastanawiałam się, czy powinnam była ją stamtąd wyjąć. Po przeanalizowaniu sytuacji doszłam do wniosku, że:

  • jusznice gryzą jak cholera i na pewno ta odwdzięczyłaby mi się za ratunek kilkoma ranami ciętymi, na których zrobiłyby mi się nieziemskie bąble,
  • owad był już posklejany substancją bardziej wytrzymałą niż stal - niby jak miałby się potem poruszać,
  • pająk pojawił się znikąd w mgnieniu oka. Raczej nie chciałam wkładać tam palców, żeby zarobić w nie paraliżującą porcję jadu, przeznaczoną dla jusznicy,
  • nie ingeruje się w naturę. Pająk uczciwie upolował swoją ofiarę, a nie żywi się przecież powietrzem.
Tak więc, po ułamku sekundy byłam już świadkiem takiej sceny:


Jusznica już sparaliżowana, solidnie owijana pajęczyną. Kiedy skończył ją motać, dosłownie zaciągnął ją do góry.


A na koniec, dla wszystkich ciekawych tego, jak wyglądają kądziołki przędne, czyli narząd, którym pająk buduje imponujące sieci:



   Piosenka na dziś: żeby było w temacie - The Cure - "Lullaby" :-)


   Życzę udanej środy i do zobaczenia jutro :-)
croak :-*


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz