piątek, 10 lutego 2017

W co gram #76 - Sea Legends: Phantasmal Light

Cześć!

   Dziś jak co piątek przedstawię Wam jedną grę. Tym razem będzie to Sea Legends: Phantasmal Light od Shaman Games Studio.

źródło foto
Shaman Games Studio kojarzycie już pewnie dzięki takim tytułom jak Dreamscapes, czy Namariel Legends, czyli hidden object bez hidden object, z troszkę wkurzającą muzyką w tle. Tym razem będzie inaczej.
Wcielamy się tutaj w Jane, która wraz ze swoim narzeczonym znajduje się na otwartym morzu podczas sztormu i razem lądują oni na pewnej wyspie jako rozbitkowie. Zanim Jane w pełni odzyskuje przytomność, Mike zostaje porwany i naszym zadaniem staje się go odnaleźć, pokonując przy tym starego latarnika, opętanego przez złe moce.

źródło foto
Na samym początku już zaskoczyło mnie fajne, animowane intro, prowadzące do ekranu startowego.
A zakładce extras mamy takie dodatki jak pliki muzyczne, concept arty, tapety, czy wygaszacze ekranu, jednak to wszystko odblokujemy dopiero po przejściu bonusowej przygody (w której wcielamy się w Mike'a).
Do wyboru są 2 poziomy trudności: regular i expert.

źródło foto
W przeciwieństwie do innych gier od Shaman Games Studio, Sea Legends jest wręcz po brzegi wypełniona scenami hidden object, które występują tu tylko w jednym rodzaju - przedmioty wypisane na liście.

źródło foto
źródło foto
Smutna wiadomość dla wytrwałych zbieraczy - w grze nie ma ani achievementów, ani znajdziek. Z listy braków wymienię też brak mapy (a tym samym niemożliwość szybkiego podróżowania), oraz jak w poprzednich grach od tego studia - nie do końca działający przycisk "hint". Jest tak jak w Dreamscapes, czyli hint działa pod warunkiem, że na danej planszy jest coś do zrobienia, albo została jakaś nieodkryta lokalizacja. W innym wypadku wyświetla się jedynie komunikat, że w tym miejscu nie zostało już nic do zrobienia.
Nie chcę się zbytnio czepiać, ale w innych grach z gatunku HOPA hint z reguły wskazuje drogę kiedy zdarzy nam się utknąć w rozgrywce. Strzałki odpowiednio kierują nas do lokalizacji, w jakiej powinniśmy się znaleźć, a dodatkowo niektóre tytuły zaznaczają takie lokacje na mapie, abyśmy nie musieli nawet posiłkować się hintem. Tu kiedy zdarzy się jakiś zator i naprawdę nie wiemy co należy zrobić, klikamy przycisk hint na każdej możliwej planszy i przyznaję, że to dość frustrujące. Niewielkim usprawiedliwieniem dla twórców jest przycisk "strategy guide", czyli przewodnik w którym krok po kroku możemy sprawdzić co przeoczyliśmy.

źródło foto
źródło foto
źródło foto
   Podsumowując - gra należy do tych nierozbudowanych, najprostszych w gatunku HOPA. Nie znajdziemy tu ani znajdziek, ani achievementów, ani nawet urozmaiconych scen HO, jednak przyznaję że tytuł wszystkie niedociągnięcia (łącznie z niedziałającym w pełni hintem) nadrabia z nawiązką wręcz niesamowitym klimatem i tematyką do jakiej mam słabość. Mroczna wyspa, cmentarzysko statków, stara latarnia morska, do tego naprawdę całkiem fajna oprawa muzyczna. Zauważyłam również, że bonusowa przygoda ma najwyraźniej 2 zakończenia :-) Nie mam co do tego absolutnej pewności, bo musiałabym grę przejść przynajmniej 2 razy, ale na końcu pojawia się ewidentne pytanie i mini gierka pozwalająca odpowiedzieć na nie "tak" lub "nie", co jak się domyślam troszkę zmienia postać rzeczy i zakończenia mogą się znacznie różnić :-)

   Na dziś to wszystko, życzę udanego weekendu i do zobaczenia w poniedziałek :-)
croak :-*



Brak komentarzy :

Prześlij komentarz