środa, 18 maja 2016

Pająki i ich gniazda

Cześć!

   Nie lubię pająków. I niestety nie mogę powiedzieć teraz, że nie lubię ich mimo, że nic mi nie zrobiły. Pająk ugryzł mnie nie jeden raz i już przekonałam się, jakie to przyjemne... Mieliście kiedyś okazję przekonać się na własnej skórze o tym, jak bardzo puchnie ugryzione miejsce?
Dodatkowo cierpię na arachnofobię. Nie jest już co prawda tak źle, jak było kiedyś. Kilka lat temu nie byłabym w stanie zrobić takich zdjęć, jakie dziś Wam pokażę. Ponoć terapia szokowa jest najlepsza na wszystkie fobie. Póki co, walka ze sobą i zbliżanie się do tych kreatur na odległość obiektywu działa :-)


To był ten wietrzny dzień, kiedy bardzo ciężko było robić zdjęcia. Zwłaszcza pająkom zawieszonym na pajęczynach, które dyndały przy każdym podmuchu. Coś tam się jednak udało... Ten krzyżak uwił sobie pajęczynę na krzaczku bukszpanu.


Na kolejnych zdjęciach zobaczycie głowotułów tego przystojniaka. Przy okazji możecie policzyć ile ma par oczu :-)



Już wiecie dlaczego krzyżak? :-)

Nie mogę się powstrzymać przed wrzuceniem tutaj tej grafiki. Dla wszystkich, którzy biologię mieli zbyt dawno, aby pamiętać.

źródło foto
Zawsze fascynowała mnie budowa wewnętrzna pająków, nie wiedzieć dlaczego, przecież się ich boję...

Wracając do pająków w ogrodzie, ten osobnik siedział sobie przy krawędzi ogrodzenia i chyba był akurat w trakcie posiłku.


Obstawiam, że jest to kolejny krzyżak, chociaż krzyża pod tym kątem nie widzę. Był co prawda duży, ale nie aż tak duży jak przeciętny kątnik, który w ogóle troszkę inną ma budowę. Jak spotkam kiedyś kątnika pokażę Wam o co chodzi, chociaż ten gatunek przeraża mnie chyba najbardziej...

Próbowałam też zrobić zdjęcie od spodu, jednak pajęczyna skutecznie mi to utrudniła. A pająk chyba właśnie skończył owijać pajęczyną swoją ofiarę.


Ale co było tego dnia największym znaleziskiem? Przyznam się Wam, że już miałam jechać do domu i aparat był już spakowany. Przechodząc obok altany zobaczyłam na górze coś dziwnego, coś jaskrawo żółtego na daszku budki dla ptaków. Domyśliłam się, że to pajęcze przedszkole i wdrapałam się na drabinę, aby się temu lepiej przyjrzeć.


Cóż za koszmar! Ja wiem, że to są dzieci... Ale gdyby nagle się rozpełzły, chyba leciałabym na tej drabinie jak na szczudłach! Poza tym, gdzie jest mama - pająk? Czyżby już została skonsumowana przez swoje liczne potomstwo? A może to i lepiej, jej na pewno nie chciałabym spotkać...


Dziwnie to zabrzmi, ale gniazdko wyglądało jakby...pulsowało. Tzn. pająki siedziały sobie na pajęczynie nie ruszając się zbytnio, nie biegały w kółko, każdy zajmował jakby swoje miejsce. Ale od czasu do czasu wszystkie wykonywały podobny ruch, jakby rozprostowywały nogi. Wyglądało to jak tętniący narząd. A ja na starej, rozklekotanej drabinie, gwałcącej wszelkie przepisy bhp... To cud, że nie spadłam.



Możecie zgadywać jaki gatunek założył sobie to piękne gniazdo na altanie. Oczywiście, tak wyglądają małe krzyżaki! A to oznacza setki nowych, gryzących paskud w ogródku! Trudno, każde stworzenie zasługuje na to, aby żyć. To również ich dom...

Piosenka na dziś: Pet shop boys - "What have I done to deserve this"


   Zapowiada się raczej słoneczny dzień i tego Wam właśnie dziś życzę, dużo słońca. Przyda się po ostatnich deszczowych dniach. Do zobaczenia jutro :-)
croak :-*

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz