piątek, 20 maja 2016

W co gram #38 - Jurassic Park: The Game

Cześć!

   Przez ostatnich kilka dni uciekałam przed dinozaurami. Jak to możliwe? Dzięki Telltale :-) Zapraszam na Jurassic Park: The Game :-)

źródło foto
Mimo, że gra przysłowiowej (d)upy mi nie urwała, postanowiłam ją dla Was opisać z uwzględnieniem tego, co mi się podobało a co nie. W końcu to moje ukochane dinozaury :-)

   Gra miała premierę w 2011 roku. To chyba wystarczająco długo, aby tytuł się postarzał. Jest ona troszkę inna, niż lubiane przeze mnie produkcje od Telltale, takie jak The Walking Dead, o których możecie poczytać tutajtutaj, czy tutaj, albo chociażby genialny The Wolf Among Us (klik). Tam priorytetową rolę odgrywają dialogi, a elementy zręcznościowe pojawiają się przy okazji. Tu role (niestety) są odwrócone.

źródło foto
źródło foto
I jak od zawsze mówię, że nie przepadam za elementami zręcznościowymi typu QTE (qiuck time event), tak teraz powiem z pełnym przekonaniem: nienawidzę QTE. Gra ta wyczerpała moją wszelką cierpliwość do tego zupełnie zbędnego urozmaicenia rozgrywki. Chociaż w tym przypadku nie było to urozmaicenie, a główny jej element...

źródło foto
źródło foto
O co mi w ogóle chodzi i dlaczego się czepiam? Po prostu nie znoszę powtarzać jednej sceny miliard razy, bo sekwencje do wykonania potrafią być naprawdę upierdliwe i nie zawsze się udaje je zrobić za pierwszym, drugim, czy piątym razem. Poza tym tu dosłownie wszystko wymagało wciśnięcia odpowiedniego przycisku na padzie. Wszystko. Po prostu nie ma takiej rzeczy, której nie wykorzystano, aby wepchnąć kolejną kombinację guzików do wciskania.

źródło foto
źródło foto
Dialogi za to były słabe, pojawiały się bardzo rzadko i nie było takiego parcia na szkło jak w innych tytułach od tego twórcy. Jakby nie było ograniczenia czasowego. Na domiar złego, odpowiedzi wybiera się gajgą, czyli chyba najmniej precyzyjną częścią kontrolera. Kto to w ogóle wymyślił...?

Fabuła też jakoś mnie nie porwała, a w przypadku Telltale to naprawdę szok i wielka strata, bo jak do tej pory wszystkie ich gry wciągały mnie bez reszty i zachwycały.
Akcja rozgrywa się oczywiście na kostarykańskiej wyspie przerobionej na park rozrywki. Wszyscy znamy filmy pt. Jurassic Park więc chyba nie ma sensu przybliżać Wam tej historii.
Bohaterowie jakich spotykamy na swojej drodze to: główny weterynarz Jerry Harding, jego córka Jessica, szpieg Nima Cruz, przez chwilę jej wspólnik Miles Chadwick, naukowiec Laura Sorkin oraz oddział ratunkowy, z którego przy życiu zostali już tylko Billy Yoder i Oscar Morales.

Przyznaję, że nie związałam się jakoś szczególnie z żadnym z bohaterów. Powiem nawet więcej, Jessica Harding to tak wkurzająca postać, że nie jeden raz pozwalałam sobie na taki bieg wydarzeń, jak na zrzucie poniżej:

źródło foto
Podczas rozgrywki nie kierujemy tylko jednym bohaterem. Gra praktycznie co chwilę wymaga od nas manualnego przełączenia lokacji, co często wiąże się również z automatycznym przełączeniem na inną postać.

źródło foto
Przyczepię się również do oprawy graficznej. Odbiega ona od ciekawej, kreskówkowej stylistyki twórców studia Telltale, na rzecz trochę kreskówkowych, trochę realistycznych modeli. W efekcie otrzymujemy coś naprawdę biednego. Wcale nie ma się wrażenia, że miały być odrobinę kreskówkowe, a wręcz wydaje się, że miały to być zwykłe realistyczne modele, tylko po prostu nie wyszły. Dotyczy to jednak jedynie modeli postaci ludzkich, bo dinozaury prezentują się tu całkiem zacnie.

źródło foto
Mamy tu do zwiedzenia całe mnóstwo lokacji na wyspie podczas rozgrywki podzielonej na 4 epizody. Każdy epizod skupia się jakby na innym gatunku dinozaura. W pierwszym mamy do czynienia z tyranozaurem, drugi zapoznaje nas z dilofozaurami, w trzecim zmierzymy się z przebiegłymi raptorami, a czwarty pokaże nam podwodne środowisko mozazaura.

źródło foto
źródło foto
źródło foto
źródło foto
źródło foto
   Podsumowując, gra ta jest dla Ciebie odpowiednia jeśli: uwielbiasz Jurassic Park, jesteś dinomaniakiem, lubisz wkurzające sekwencje QTE, nie łatwo Cię znudzić. Ja zaliczam się do dinomaniaków kochających park jurajski, więc bliskie spotkania z dinozaurami wynagrodziły mi w pełni wszystkie niedogodności i wszelkie słabości tego tytułu :-)

   Życzę Wam udanego weekendu i widzimy się jak zawsze w poniedziałek :-)
croak :-*

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz