poniedziałek, 6 czerwca 2016

Mikrokosmos w ogrodzie :-)

Cześć!

   Ostatnio zastanawiałam się nad tym, czy można jednocześnie kochać i nienawidzić owady. Można, zakładając, że pod hasłem "miłość" będzie fascynacja, a nienawiść oznaczać będzie obrzydzenie. Uwielbiam robić im zdjęcia, obserwować, ale nie daj Boże coś po mnie biega... :-)
Dlaczego o tym wspominam? Wczoraj niemal na bezdechu, przeglądałam przypadkowo znalezione konto na Instagramie. Rzućcie okiem na te cuda - klik. Patrzyłam i zatracałam się w tych zdjęciach, a w głowie miałam tylko 2 rzeczy: po pierwsze - ale przepiękne stworzenia, po drugie - Jezu, one go dotykają. Mimo, że szczerze zakochałam się w tych wszystkich żuczkach i innych stworach, nie wyobrażam sobie jednak trzymać w domu czegoś takiego jako "pupila". Wiele osób ma przecież pająka, a ja nie zaznałabym spokoju będąc w promieniu kilometra. No bo co przecież, gdyby pupil nabrał ochoty na głaskanie? Brrrrrr!

Zdecydowanie wolę się trzymać z daleka, obserwować je z bezpiecznej odległości, gdzieś w ogrodzie rodziców. Ostatnim razem (niestety jeszcze z nieszczęsnym Canonem) udało mi się znaleźć taki oto ciekawy okaz pająka. I nie, nie jestem taka odważna - palec w tle należy do mojego brata :-)


Nawet nie wiecie jak bardzo żałuję, że nie miałam tego dnia jeszcze mojego aparatu! Zdjęcia byłyby wtedy o niebo lepsze :-( No ale cóż, nic już nie poradzę. Wróćmy do pająka. Po dochodzeniu w necie doszłam do wniosku, że jest to po prostu krzyżak zielony (Araniella cucurbitina). Przez chwilę miałam podejrzenie, że będzie to tropikalny spachacz zielonawy (Micrommata virescens, tropikalny - jej!), ale porównując zdjęcia stawiam jednak na pierwszego.

Był też zwykły krzyżak ogrodowy (Araneus diadematus) w porze obiadowej.


Odnośnie krzyżaków jeszcze, sama nie wiem czego ja byłam świadkiem. Początkowo myślałam, że to 2 pająki i jeden właśnie konsumuje drugiego. Potem pomyślałam, że może to być kopulacja (co oznacza szykujące się nowe gniazda tych potworków). Ostatni pomysł jaki przyszedł mi do głowy, to że pająk ten linieje i właśnie wydostaje się ze starego pancerzyka... Nadal nie wiem, może to jednak jeden pająk, ale w tak dziwacznej pozie? Przyjrzyjcie się z bliska. Jeśli na zdjęciu są dwa osobniki, to dlaczego jeden z nich w ogóle nie ma odnóży? A może Wy mi podpowiecie, bo zgłupiałam całkiem...


Oczywiście mając zainstalowane na obiektywie szkło makro, nie powstrzymałam się od zaatakowania kilku kwiatów.


I właśnie dzięki temu byłam przypadkowym świadkiem kłótni z rękoczynami:


W tym żółtym kielichu owady wdały się w bójkę (na dole po prawej stronie jest ofiara, a na niej jeden z oprawców). Wiem, że pomyślicie, że zwariowałam, ale rozdmuchałam je. Wiem też, co powiedziałby na to KN (nie ingeruj w naturę bla bla bla), ale nie mogłam na to pozwolić. Trzech na jednego? To chyba lekka przesada!
Zdecydowaną gwiazdą obiektywu tego dnia był ślimak. Mój brat uparł się na zdjęcia ślimaka w dłoni - oto one (dłonie brata, nie moje :-) ).






   Piosenka na dziś: Coldplay - Hymn for the weekend


   Życzę wszystkim udanego poniedziałkowego wieczoru i do zobaczenia jutro :-)
croak :-*

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz