środa, 19 października 2016

Mieszkańcy Starego Zoo

Cześć!

   W dzisiejszym poście nie będzie zbyt wiele treści. Po przeczytaniu wczorajszej wiadomości na temat poznańskiego zoo (w wielkim skrócie: lekarz weterynarii grozi zamknięciem placówki, ponieważ stała się ona bardziej azylem) postanowiłam znów przewałkować temat ogrodów zoologicznych. I kolejny raz mówię, że nie jestem ich zwolenniczką, jednak wszystko zależy od danej placówki. Jak dla mnie, wszystkie takie instytucje powinny poniekąd pełnić funkcje azylu. Ich istnienie nie powinno mieć na celu zapewnienie rozrywki Januszom i ich rodzinom w niedzielę zamiast hipermarketu dla odmiany, a zamiast tego ich celem powinno być przede wszystkim niesienie pomocy braciom mniejszym. W szczególności ważne jest to dla gatunków zagrożonych, tych które na wolności za parę lat przejdą do historii. Robienie afery w związku z przejęciem przez poznańskie Nowe Zoo niedźwiedzi (głównie chyba chodzi o osieroconą Cisnę i cyrkowego Baloo), przygarnięcie psów, lisów z hodowli itp. jest po prostu poniżej krytyki. Bo jak niby ma to wpłynąć na wizerunek zoo jako zoo? Nie, nie chcę nawet zaczynać wchodzić w ten temat. Zamiast tego proponuję zdjęcia rezydentów poznańskiego ogrodu, dziś Starego Zoo. Pominę gady, którym chciałabym poświęcić osobny post i ptaki, o których pisałam Wam już wcześniej (klik).




Nie wygląda to tak, jak większość zagorzałych przeciwników takich miejsc sobie wyobraża. Zwierzęta nie siedzą w ciasnych klatkach, nie mogąc nawet się obrócić. Mają zapewnione schronienia i wybiegi, opiekę i pożywienie.




Ja szczególną uwagę zwróciłam tu na zwierzęta gospodarskie. Jako osoba, która od ponad roku ogranicza mięso w diecie, cieszę się bardzo, że w ogrodzie zoologicznym widzę zwierzęta, które w "normalnych" warunkach wykorzystywane byłyby do ciężkich prac, czy już dawno przerobione na pasztet, czy kotleta. W najlepszym wypadku eksploatowane do granic możliwości przy produkcji mleka... Tu mogą cieszyć się życiem, zamiast wylądować w polu, czy na czyimś talerzu.








Jedyne na co można ponarzekać, to kultura osobista i wyobraźnia zwiedzających. Często zapominają oni o tym, że nie przyszli do sklepu pooglądać wystawę zabawek, a mają do czynienia z żywymi istotami.



Oczarowały mnie świnki. Od dawna wiedziałam, że to inteligentne, towarzyskie i przesłodkie stworzenia, ale tu dosłownie się rozpłynęłam :-)






Czy widzieliście kiedyś jak taka mała świnka biega? Polecam :-D A na zakończenie alpaka i przepiękna rusałka pawik :-)




   Piosenka na dziś: Robbie Williams - "Tripping"


   Życzę udanego dnia i do zobaczenia jutro :-)
croak :-*

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz