wtorek, 9 sierpnia 2016

50 dobrych filmów: 23-29

Cześć!

   Bardzo długo nie było już posta z zestawieniem filmów do listy "50 dobrych filmów jakie obejrzałam w tym roku". Wszystko dlatego, że zamiast oglądać filmy, zabrałam się za oglądanie seriali. A wiadomo, nawet krótki sezon serialu trwa zdecydowanie dłużej, niż przeciętny film, więc zajmuje mi to o wiele więcej czasu... I tym właśnie sposobem, dziś do zestawienia trafią głównie seriale, ale na tak wysokim poziomie, że wciągnęły mnie bez dwóch zdań.

American Horror Story: Murder House (2011)


źródło foto
Pierwszy sezon genialnego, powiem jeszcze raz - genialnego serialu. Muszę od razu zaznaczyć, że każdy sezon to zupełnie inna historia, zupełnie inne czasy, jednak w większości ci sami aktorzy. Ten zabieg bardzo mi się podobał, bo twarze z którymi zdążyłam się już w jakiś sposób związać, widzę w niemal każdym następnym sezonie, obsadzone w innych rolach. To trochę tak jakbyśmy przenieśli się do teatru i oglądali pod rząd kilka różnych spektakli, granych przez tych samych aktorów.
Mimo tytułu uważam, że wcale nie jest to horror. Jest dziwnie, psychodelicznie, ale jakoś niespecjalnie strasznie. Jednak ta dziwność tak bardzo mnie zaintrygowała, że sezon połknęłam dosłownie w 2 dni. Doskonała kreacja Jessici Lange, co z resztą w niemal każdym następnym sezonie będzie powielane.

American Horror Story: Asylum (2012-2013)


źródło foto
Do tego sezonu jakoś ciężko było mi się przekonać. Może dlatego, że z pięknego starego domu przenosimy się nagle w chłodne ściany szpitala psychiatrycznego? Tak czy siak, przekonałam się i uważam za równie dobry jak Murder House, aczkolwiek ciut przekombinowany.

American Horror Story: Coven (2013-2014)

źródło foto
Coven, czyli Sabat to do tej pory najbardziej luźny sezon AHS. Opowiada o czarownicach we współczesnym świecie, ale miałam wrażenie, że cała historia jest opowiedziana z przymrużeniem oka. Może gdybym powiedziała, że to tak jakbym oglądała "Sabrinę nastoletnią czarownicę" byłoby zbyt mocnym stwierdzeniem, ale mniej więcej tak się tu czułam. Z wyjątkiem kilku scen, które przypomniały mi, że oglądam AHS... Z tym sezonem zauważyłam też pewną tendencję - im więcej sezonów, tym bardziej przesycone są seksem, tym odważniejsze są intymne sceny i pomysły. Nie przepadam za oglądaniem golizny, czy miłosnych scen na ekranie, ale w tym serialu jakoś potrafię to odstawić na bok, daleko za bardzo wciągającą fabułę.
W Coven po raz pierwszy zobaczymy w obsadzie Kathy Bates :-) Boże, ta kobieta jest niezniszczalna. Cały czas wygląda tak samo! :-)

American Horror Story: Freak Show (2014-2015)


źródło foto
Tego właśnie mi brakowało - klimatów strasznego cyrku, dziwadeł, klaunów. KN uważa Freak Show za najsłabszy do tej pory sezon AHS. Absolutnie nie zgadzam się z jego opinią. Jestem przekonana, że ten właśnie sezon najdłużej zostanie w mojej pamięci.
Jest to pierwszy sezon, w którym zmodyfikowany został utwór muzyczny w intro (do tej pory każdy sezon miał go w tej samej formie) i ostatni, w którym pojawia się Jessica Lange. Szkoda, bo pokochałam tą kobietę. Aż nabrałam chęci obejrzenia z nią jakiejś innej produkcji.
Ponieważ sezon opowiada losy trupy cyrkowej, złożonej z samych dziwadeł, w obsadzie zobaczymy trochę więcej nieznanych twarzy. Z tych znajomych, genialna była tu rola Kathy Bates, jak również nie bardzo lubianej przeze mnie do tej pory Sarah Paulson (tak, przez 3 sezony strasznie mnie wkurzała, a tu miała jedną z lepszych kreacji). Jest to również pierwszy sezon, gdzie zobaczymy Wesa Bentleya, znanego z American Beauty. Zabrakło mi tu zdecydowanie Lily Rabe, aktorki która pojawiała się do tej pory w każdym sezonie AHS i była wprost rewelacyjna. Zobaczymy ją pod koniec, ponieważ Freak Show to pierwszy sezon, który łączy się w jakiś sposób z poprzednim. W tym przypadku z drugim, więc Lily Rabe pojawia się na chwilę, ponownie w roli siostry Mary Eunice z Asylum.

American Horror Story: Hotel (2015-2016)


źródło foto
Jak już wspomniałam wyżej, Hotel to pierwszy sezon w którym nie zobaczymy już Jessici Lange. Zamiast tego w obsadzie pojawia się Lady Gaga. Nie mam nic przeciwko jej twórczości muzycznej, scenicznej i w ogóle, jednak jako aktorka spisuje się ona strasznie słabo. Jest owszem bardzo charakterystyczna i w roli jaką tu dostała jest to ogromny plus, jednak dla mnie to nie to.
Sezon opowiada o strasznym hotelu, pełnym duchów, seryjnych morderców i wampirów. Może się wydawać, że to zbyt wiele jak na jedno miejsce a jednak wszystko tu do siebie pasuje :-)
Chyba najbardziej odpowiadający mi estetycznie do tej pory, mimo że do moich ulubionych sezonów AHS nie należy. Tym razem Wes Bentley w o wiele większej roli niż poprzednio i jak zwykle genialna Kathy Bates. Muszę też wspomnieć o Denisie O'Hare, który do tej pory nie pojawił się jedynie w Asylum - wspaniały aktor! Przez 4 sezony w których mogłam go oglądać, zobaczyłam 4 absolutnie różne kreacje i w każdej z nich Denis spisuje się doskonale.
Podobnie jak Freak Show, ten sezon również łączy się z którymś z poprzednich. W tym przypadku z pierwszym, opowiadającym o nawiedzonym domu.
Dodam też, że już za miesiąc premiera kolejnego sezonu American Horror Story, więc czekam z niecierpliwością! :-))))

Stranger Things (2016)


źródło foto
Z dziwnych, niby horrorowych klimatów przenosimy się do niemniej dziwnych klimatów s-f. Przyznaję, że dawno nie widziałam czegoś tak...technicznie i muzycznie doskonałego. Serial mocno stylizowany na lata 80-te. Tak mocno, że nawet byłabym w stanie uwierzyć że był kręcony w tamtych latach! Świetne role dzieci, co nie zdarza się zbyt często. Również świetna rola Winony Ryder.
Każda postać w tym serialu sprawia, że bardzo mocno się z nią związujemy. Każdy jest maksymalnie autentyczny, przekonujący, interesujący. Mam nadzieję, że doczekam kolejnego sezonu. Nie jest to jednak oczywiste...

Batman v Superman: Dawn of Justice (2016)


źródło foto
Tak, wśród znajomych już jestem obiektem kpin i docinek :-) Nic jednak nie poradzę, że ta właśnie produkcja jest dla mnie o wiele bardziej na "tak" niż na "nie". Zacznijmy od tego, że nigdy nie byłam fanką universum DC. Nigdy nie lubiłam Batmana, Superman wydawał mi się miernotą w okularach, a z całą resztą bohaterów nawet nie miałam ochoty się zapoznać. Zdecydowanie należę do świata Marvela i być może zawsze już tak zostanie, jednak akurat ten film sprawił, że zmieniło się moje zdanie i co do Batmana i Supermana.
Już od obejrzenia Man of Steel czułam, że to jest odpowiedni Superman (no dobra, Henry Cavill i jego nieodparty urok być może), ale teraz już wiem, że Superman tak powinien wyglądać od samego początku. Nie jest już bardziej Clarkiem Kentem, niż mężczyzną o niewyobrażalnej mocy, który po prostu potrafi się wkurzyć. Tak powinien wyglądać superbohater, nie jak wieczna ofiara, która boi się pierdnąć aby przypadkiem komuś z tyłu nie stała się krzywda!
Druga sprawa - nigdy nie sądziłam, że w roli człowieka - nietoperza chętnie zobaczę akurat Bena Afflecka. Szczerze powiem, że kiedy dowiedziałam się że to akurat on odgrywać ma rolę Batmana, trochę mnie to rozbawiło. Teraz uważam, że nie mogłam się bardziej mylić w swoim osądzie. Ben Affleck to najlepszy (nie licząc Michaela Keatona rzecz jasna) człowiek nietoperz jakiego zobaczycie. Zły, zmęczony, groźny i zdeterminowany. I w tej produkcji mamy starcie dwóch "prawdziwych mężczyzn" właśnie. Być może ten szczegół sprawił, że cały film spodobał mi się bardziej, niż ostatni X-meni...
Jedyne czego się czepię, bo muszę, to takie przedstawienie postaci Lexa Luthora. Nie przepadam za Jesse Eisenbergiem, a w tej roli już szczególnie (mimo że pasowała mu jak nikomu innemu). Nie wydaje mi się, aby akurat pokazanie młodego szaleńca było trafionym pomysłem, ale cóż. Pewnie w Lidze Sprawiedliwych temat zostanie pociągnięty i może się do tego przekonam. Czas pokaże.

   Piosenka na dziś: cover "Life on Mars" Davida Bowie, w wykonaniu Jessici Lange, z czwartego sezonu AHS :-)


   Na dziś to wszystko, widzimy się jutro :-)
croak :-*

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz