Dziś bardzo późno, ale już się tłumaczę :-) Do tej pory robiłam głównie zdjęcia przyrody, zwierząt, owadów itd. Jakiś czas temu pomyślałam, że czas może zabrać się za fotografowanie ludzi. Długo szukałam odpowiedniej osoby i znalazłam, ale o tym kiedy indziej. Tak czy siak, to przez dzisiejszą sesję wróciłam do domu może pół godziny temu.
A dziś będzie o motylach w poznańskiej motylarni :-)
W Nowym Zoo, przez parę miesięcy w roku czynny jest pawilon z motylami. To miejsce ma w sobie coś magicznego. Wyobraźcie sobie, że wchodzicie do pomieszczenia gęsto wypełnionego roślinami, a wokół Was latają motyle. I to motyle wielkości dłoni.
Motyle latają dosłownie wszędzie. Zdarza się również, że przez przypadek przysiądą na czyjejś głowie czy nodze. Trzeba bardzo uważać wychodząc, generalnie w motylarni trzeba być ostrożnym na każdym kroku. Te stworzenia tak łatwo przecież skrzywdzić. Na zdjęciu moja noga :-)
W motylarni pełno jest pokrojonych owoców. To na nich leniwie siedzą owady, spijając słodki sok z plasterka pomarańczy.
Całe szczęście pamiętałam o tym, aby do motylarni zabrać ze sobą makro konwerter. Tylko dzięki temu miałam możliwość zrobić takie zdjęcia.
A czy widzieliście kiedyś skrzydła motyli (zarówno dziennych jak i nocnych) w mega powiększeniu? Wyglądają jak pinata :-D Na niektórych zdjęciach przy przybliżeniu zauważycie co mam na myśli.
Najbardziej jednak podobają mi się zbliżenia na oczy.
Jeden z motyli miał chyba mały wypadek. W pawilonie znajduje się niewielki zbiornik wodny i biedak musiał do niego wpaść. Nie utopił się, nie utknął w wodzie, ale ewidentnie musiał odczekać aż wyschną mu skrzydełka.
I to jest właśnie jedno z tych zdjęć, na którym możecie przyjrzeć się skrzydłom:
A na ostatnim zdjęciu ja w motylarni :-)
Na dziś to wszystko. Życzę Wam spokojnej nocy i do zobaczenia jutro :-)
croak :-*
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz