poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Macierzyństwo przez makro soczewkę

Cześć!

   Dziś chciałam Wam pokazać mnóstwo zdjęć. Zacznijmy od bzygów i kwiatów.



Zanim zaczęłam używać soczewki makro, nie spodziewałam się że nawet koper włoski może wyglądać tak pięknie. Po chwili ktoś dołączył do mnie i wspólnie podziwialiśmy te maleńkie kwiatki.


To bzyg, muchówka której w ostatnim czasie dosłownie pełno jest w ogrodzie. Muchówki raczej nie są płochliwe. Chętnie pozują i czasami nawet zawieszają się w powietrzu (potrafią zawisnąć niemal w bezruchu) tuż przed samą twarzą, patrząc mi oko w oko.



Do tej pory nie wiem czym jest ta przedziwna, biała mucha. Ostatnio widuję takie dość często.



Pierwszy raz w tym roku natknęłam się też na dżdżownicę :-)


Znalazłam również przepięknego żuka gnojowego (geotrupes stercorarius). Jak dla mnie, jest to jedno z najpiękniejszych stworzeń na świecie. Te barwy mnie po prostu czarują...





Żuk okazał się być bardzo nieśmiały. Czasami ubolewam nad tym, że owady uciekają przede mną w popłochu nie wiedząc jakie mam zamiary. A tyle przepięknych zdjęć mogłoby powstać :-(

Przejdźmy do tytułowego macierzyństwa. Nie chciałam Wam pokazywać tych zdjęć na początku posta, bo różnie możecie zareagować ;-)


To samica wałęsaka zwyczajnego (pardosa amentata), przedstawiciela rodziny pogońcowatych, dość spora przyznam. Do tej pory mogłam jedynie opowiadać legendy o tym, jak widziałam te pająki żyjące w ziemi, najpierw noszące kokony, potem młode na swoich odwłokach. Teraz udało mi się wreszcie sfotografować pajęczycę noszącą małe pajączki.


Nie było to proste. W trosce o młode, pająki te są bardzo ostrożne, a potrafią być szybkie. Ta mama doskonale widziała mnie i mój obiektyw i najwyraźniej nie była przekonana, czy moje zamiary są pokojowe, bo przemieszczała się błyskawicznie. A czym mnie widziała?


U tych pająków układ oczu jest zawsze taki sam: 3 rzędy, z czego środkowy to para największych oczu, górny - para średnich, a dolny 2 pary najmniejszych. Łatwo je dzięki temu odróżnić np. od krzyżakowatych.


Skupmy się na tym, co nosi ona na grzbiecie. To jej młode, które do momentu wyklucia nosiła w białym kokonie, przypominającym fakturą piłeczkę do golfa, przyczepionym z tyłu, do kądziołków przędnych (co również wyróżnia je na tle innych gatunków noszących kokony przy sobie). Wyklute pajączki podróżują na grzbiecie mamy przez tydzień. Po tym czasie rozpoczynają samodzielne życie.




Zwróćcie uwagę na te złote obrączki na odnóżach. Na poniższym zdjęciu doskonale widać, że to stawy, z których wychodzą. Jakby...rurki ze złotymi zakończeniami.


Popatrzcie jeszcze raz na zdjęcie z góry, tym razem z fokusem ustawionym na młode. Nie wiem, czy jedno z nich jest czarną (a właściwie czerwoną) owcą w rodzinie, czy pajęczyca przy okazji nie miała na sobie pasażera na gapę pod postacią roztocza.


Na zakończenie małe wyjaśnienie, dlaczego ten gatunek w ogóle nosi młode. Pająki z rodziny pogońcowatych żyją w tunelach i podziemnych norach. Nie budują one sieci łownych, a zamiast tego polują aktywnie. Robią to doskonale nawet z przyczepionym do odwłoka kokonem, który muszą nosić w określonej pozycji, tak aby się nie poobijał o podłoże.
Na osłodę po pająku jeszcze jedno zdjęcie kwiatka dla Was :-)


   Piosenka na dziś: Robbie Williams - "Rock DJ"


   Życzę Wam udanego poniedziałku i do zobaczenia jutro :-)
croak :-*

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz